Ścieżka prowadząca od furtki do wejścia Spacerując po Great Brington poszliśmy w prawo. Podziwialiśmy urocze ogródki, przepiękne ogrodzenia i murki, romantyczne, ogrodowe dekoracje i kwitnące kosze. Co jakiś czas było coś wyjątkowego, że ukradkiem zaglądaliśmy na czyjąś posesję. Na szczęście gospodarze chyba byli w pracy.

Mijaliśmy kwitnący złotokap, kamiennego krasnala, niezapominajkową łączkę. Ciągle jakieś niespodzianki, jak to na angielskiej wsi.

Aż tu nagle na zakręcie ciśnienie wzrosło, bo murki były wyjątkowo śliczne. Z zapałem i przejęciem wzięliśmy się więc za ich fotografowanie, ale przez szpary w roślinności zauważyliśmy, że w ogrodzie krzątał się starszy pan. Pan nas usłyszał i zobaczył i o dziwo nie nakrzyczał, a zaprosił mile do środka. Cała grupa w jednym momencie zjawiła się w tajemniczym ogrodzie starszego pana.

Niebieska furtka z napisem New Cross Farmhouse otworzyła się, niczym wrota do raju i po kamiennych płytach łączonych kamiennymi motywami dotarliśmy pod białe drzwi wejściowe, aby się przywitać z właścicielem.

Różowe orliki To było coś, co lubię najbardziej. Malutki ogród, całkowicie zarośnięty, z kwitnącymi na biało krzewami, okazałym klonem palmowym i mnóstwem uroczych detali. Na przywitanie równie tajemniczy dymny kot, który patrzył spokojnie na nas.

Nie wiemy, czy właściciel ogrodu zdziwił się, że oto gości ogrodników z Polski ? Czy on wie, że my także mamy ładne ogrody ? Tego się pewnie nigdy nie dowiemy, chyba, że kiedyś odwiedzimy go jeszcze raz.

Ogród był bardzo zadbany, ale jednocześnie trochę w artystycznym nieładzie. Miał mnóstwo różnych zabytkowych waz i donic z pięknymi kompozycjami kwiatowymi. Na każdym kroku spotykaliśmy źródełko, ławkę lub rzeźbę. Pod wielkim drzewem, którego pień porastał bluszcz, spoglądała na nas równie tajemnicza dama. Jej popiersie umieszczono wysoko nad kwiatami na kamiennej kolumnie.

Delfinki i źródełko wodne Pod pnączami "siedział sobie" zatroskany aniołek, jakby czymś się martwił. Zauroczyła mnie płytka misa z wodą ze skaczącymi delfinkami. Potem rozśmieszył malutki krokodylek umieszczony w budce dla ptaków.

Zajrzeliśmy także do dawnej stajni, w której teraz zamiast konia stoi... samochód. Kwiaty, jakie zewsząd wdzierały się do ogrodu, miały stonowane kolory: niebieskie, bladoróżowe, białe. Głównie orliki w towarzystwie paproci. I kwitnąca kalina oraz jakiś inny, o nieznanej nazwie, biało kwitnący krzew.

Przekroczyliśmy furtkę do dalszej części ogrodu. Tutaj na taczce i nawierzchni zauważyliśmy wielki zapas malutkich sezonowych sadzonek, głownie pelargonii i petunii. Sporo jeszcze wisiało pustych, nie obsadzonych koszy.

Dalej poprowadził nas właściciel. Minęliśmy metalową ławkę o gotyckich liniach (pomalowana była na niebiesko, ale w ciekawym odcieniu). Na ścianie domu wisiały karmniki dla ptaków i różne donice oraz ozdobniki. Zajrzałam oczywiście do szklarni. Taka szklarnia by mnie uszczęśliwiła.

Stara waza z kwiatami Grupa podążała po wysypanej korą ścieżce, gdzie ogród stawał się bardziej dziki i nieprzewidywalny. Po drodze witał nas metalowy ptaszek umieszczony na starym pniu drzewa, Widać to było po spękaniach.

Znowu orliki na rabatach, a nawet różowe tulipany. Na końcu ogrodu niespodzianka, okrągły placyk, wykonany z atrakcyjnie ułożonych desek i zaokrąglona ławka. Tego miejsca strzeże dumny, metalowy kogut, obserwujący ogród z wysokiego pnia.

W dziurze na środku placyku zauważyłam turzycę, żurawkę i paproć. Wydawało się, że tutaj można się zgubić. Gdzieś w oddali kwitła egzotyczna kamelia, jako jedyny kwiat w czerwonym kolorze.

Teraz dopiero przyjrzałam się budynkowi, który jak wszystkie domy w tej wiosce zbudowano z cegły i miejscowego kamienia, z tym, że tutaj dużo różnych detali (drzwi, furtki) pomalowano na niebiesko.

Wracaliśmy inną drogą, mijając otwartą, prostokątną altanę, z okrągłym, wyciętym oknem, przez które przeświecało słońce, wpuszczając do tego cienistego ogrodu troszeczkę słonecznych promyków i czyniąc go bardziej przytulnym.

Fot. Danuta Młoźniak

Słowa kluczowe: ogrody angielskie
9 komentarzy:
Agnieszka Muchowska 10:46, 23 sty 2013

Od mniej więcej roku łamię sobie głowę, jak z moich 60 arów pola, starego sadu jabłoniowo-orzechowego i małego lasku wyczarować taki tajemniczy ogród.

Z każdą dawką Pani zdjęć jestem bliższa ostatecznej wizji. Na razie wszystko mam w głowie, gromadzę mnóstwo roślin, katuję moich synów wciąż nowymi zadaniami i z uporem godnym maniaka śledzę artykuły Ogrodowiska. Dla mnie to prawdziwy podręcznik tworzenia angielskich ogrodów.

Z niecierpliwością czekam na wersję książkową. Mam nadzieję, że się niedługo ukaże. Dziękuję za inspiracje. Pozdrawiam.

Danuta Młoźniak 11:49, 23 sty 2013

W sadzie pasuje łąka kwietna koszona w faliste wzory, albo wysepki koliste pod każdym drzewem obsadzone pnącymi różami, które wejdą na jabłonie. Pod nimi kwitnące byliny i trawy.

Można też wykreować w większym wolnym miejscu artystyczny warzywnik z ziołami i lawendą.

Co do książki myślę o tym, ale trzeba mieć spokojną głowę na zaplanowanie i napisanie. Dziękuję za miłą wypowiedź.

Tinka 11:55, 23 sty 2013

Nigdy nie podobały mi się angielskie ogrody.Teraz wiem dlaczego.... Nikt, nigdy nie pokazał ich piękna tak jak Ty Danusiu. Nie raz oglądalam różne zdjęcia angielskich ogrodów i wydawały mi się takie poważne. Zaszczepiłaś w moim sercu miłość Danusiu. Na dodatek, czytając Twój artykuł przeniosłam się w cudowną krainę baśni. Bardzo dziękuję. Pozdrawiam

Agnieszka Muchowska 12:20, 23 sty 2013

Bardzo dziękuję za rady. Dokładnie tak samo to widzę...Teraz wiem, że jestem na dobrej drodze. A warzywnik planuję w formie mandali. Życzę powodzenia w realizacji "książkowych " planów!

Sebek 14:34, 23 sty 2013

Ciągle mam przed oczami ten ogród pełen tajemnic - z każdym krokiem zauważało się nowy detal, nowe urokliwe miejsce - nie chciało się z tego ogrodu wychodzić :)

iwona 19:12, 23 sty 2013

Piękna ta altanka ....taka ,,spokojna,,.........wspaniały artykuł !!!!

Janina Drewniak 22:56, 24 sty 2013

Fantastyczna opowieść,wspaniale dozujesz napięcie Danusiu i powoli odkrywasz czytelnikowi nowe zakątki ogrodu,sprawia to że człowiek czyta z zapartym tchem.Czuję się jak bym była tam z Wami i zwiedzała ten ogród krok po kroku.Dziękuję Ci.

EdyTa 09:22, 29 cze 2015

Dziękuję za piękną relację z magicznego miejsca ... wprowadza spokój, wyciszenie i przenosi w świat, gdzie wzrok koją smużki światła na ukojonej cieniem funkii, a maleńkie pelargonie (rzecz jasna angielskie :)) dają dowód, że oto właśnie jestśmy w środku mikrokosmosu ... Pani Danusiu, prawdziwa z Pani czarodziejka. Pozdrawiam.