W ubiegłym roku kupiłam kilka róż z kolekcji Reinassnce Poulsena a, że dawniej kilka nie wytrzymało zim postanowiłam zostawić je w donicach.Jesienią przenosłam do nieogrzewanego budynku z małym oknem.Postawiłam na styropianie, opatuliłam otwory [nieszczelne drzwi] i zapomiałam o nich.Tylko raz sypnęłam im po łopacie śniegu.Wiosną donice wyjęłam ,wszystkie miały zielone liście i chyba zrobiłam błąd bo ich nie przycięłam w celu uformowania krzewu.Zasiliłam ustawiłam na tarasach i juz kwitną.Nie wiem czy w tym roku też tak z nimi zrobię czy wysadzę do gruntu tym bardziej ,że córka dokupiła mi 3 kolejne i w moim pomieszczeniu juz ich nie zmieszczę.Ale dzieki temu zabiegowi wszystkie jakie kupiłam mam a w gruncie sporo Renesansowych straciłam
na tych dwóch widać, że pędy mogły być przycięte w celu rozkrzewienia
i Sissel Reinnasance
Podobny błąd zrobiłam z donicami Kronprinssese Mary-nie przycięłam, i maja brzydki pokrój.Na szczęście juz kwitną i juz pokazują gdzie je ciąć.
Inne wygladają dobrze. Nie wiem czy przyspieszyłam kwitnienie ale miałam pewność, że żadna mi nie wypadnie
Do donic wkopuję też róże z którymi mam kłopot. W tym roku uratowałam Mrs.John Lang któremu nie pasowało miejsce i prawie go straciłam. Przetrzymam lato w donicy na tarasie a jesienią zakopię
To ta mała doniczka widać juz pąki
Dodam, że miejsca na sadzenie mam sporo i donice to tymczasowe lokum dla róż w celu ich wzmocnienia