Na razie nic z nia nie robię, bo nadal ma kwiaty Moja to oścista (Gaillardia aristata)
Myślę, że ją zostawię tak jak jest. To jest bylina, nie wiem dlaczego Basia napisała, że to jest roślina dwuletnia, bo ona jedynie wymaga odmładzania, a może być w jednym miejscu 4-5 lat.
Można ja dzielić na wiosnę.
Gailardia rośnie u mnie ok. 30 lat w jednym miejscu i na bardzo piaszczystym podłożu. Sama się wysiewa i sama odmładza.
Kwitnie do mrozów, koszyczki kwiatowe zostawiam, jak spojrzy się tolerancyjnym okiem to na śniegu wyglądają dekoracyjnie.
Wiosną usuwam łodygi stare, na piaszczystym miejscu są osłoną w utrzymaniu wilgoci.
No to nawet lepiej jeszcze
Ja mam ja dopiero rok, więc nie mam takiego doświadczenia jak Ty, ale dobrze wiedzieć.
tez zostawiam, bo własnie tak pomyślałam, że w sniegu może wyglądać fajnie.
Też tak zrobię.
Ja swoją gailardię posadziłam w tym roku we wrześniu i jak na razie jestem z niej bardzo zadowolona, nie była taka droga, a kwitnie niezmordowanie, jest piękna
(odmiana: RED SUN - jak najbardziej polecam)
Krysiu!, Biedroneczko!
możecie dla pewności w to samo miejsce wysiać nowe nasionka, będzie pewniej,
mogły się w pierwszym roku wysiać gdzieś dalej i można wypielić jako chwast.
Mam starą tradycyjną odmianę. a RED SUN bardziej czerwona.
Krysiu - dobrze zauważyłaś mało wchodzę, tak sobie obiecuję dziś, jutro więcej poświęcę czasu i tak nie wychodzi.
Napisałam, że jest to bylina krótkowieczna, może być traktowana jako roślina dwuletnia, dlatego że w jednym roku tworzy się rozetka liści a w następnym zakwita i najczęściej ginie. Roślina ma zdolność rozmnażania się z podziemnych rozłogów i z samosiewu, i zwykle nowe przyrosty traktowane mogą być jako ten sam egzemplarz macierzysty, a tak nie jest.
Moje gailardie rosną już wiecej niż pięć lat, ale wciaż są to całkiem nowe, 'wędrujace' egzemplarze.