Odkopuję wątek
Czytuję od lat, pierwszy raz piszę ponieważ tym razem nie wiem co się przyplątało.
Mam kilkadziesiąt serbów, posadzonych w formie nieformowanego żywopłotu dwa lata temu. Ziemia słaba, sucha, przepuszczalna (piaski), działka w środku puszczy bydgoskiej czyli w lesie sosnowym, ale tylko część jest pod sosnami, większość w terenie otwartym (duża polana). Gleba odkwaszona. Dodatkowo przy sadzeniu na korzenie dostały mikoryzę oraz pod korzenie kilka łopat dobrego czarnoziemu. Dookoła pnia zostawione "kółko" bez agrowłókniny około 20-40 cm średnicy, reszta wyłożona agrowłókniną. Ściółkowanie sezonowaną korą sosnową, dodatkowo odkwaszoną przed ściółkowaniem, ok 12 cm. Nawadnianie kropelkowe, w sezonie dostawały sporo wody ale (chyba?) nigdy za dużo (piasek więc woda szybko spływa).
Przez pierwszy rok po posadzeniu nie dostawały żadnego nawozu, w lato rok temu (czyli ok 14 miesięcy po posadzeniu) dostały azofoskę i florovit dolistnie.
Problem widać na zdjęciach - żółkną/brązowieją pędy, w dodatku szyszki wyglądają "nieciekawie" - na zdjęciach są zbliżenia szyszek. Dodatkowo dorzucam zdjęcie przeciętego brązowiejącego pędu, gałązek od spodu i od góry. Na jesieni dostały 2x topsinem, ale nie pomogło.
Co za zwierz i co robić? Ktoś jest w stanie zidentyfikować problem?
Na zdjęciach jeden przypadek gdzie praktycznie górna 1/3 serba już umarła oraz na koniec zdjęcie jednego, który "zaczyna" - końcówki prawie wszystkich dolnych pędów zaczynają się przebarwiać.
Pomoooocyyyy!