Tydzień pracowity i to niestety nie ogrodowo w nocy niewielkie przymrozki, a ja nawet nie wiem, jak mają się moje rośliny może dziś uda się być wcześniej w domu i przejść się po ogrodzie bez latarki
W niedzielę natomiast, jeżeli pogoda pozwoli, czas na wsadzanie ostatnich cebulowych - tulipanów jeszcze nie kupiłam, ale czosnki i szafirki czekają
I mam nadzieję, że się doczekają
Toszka, jak miło, że do mnie zajrzałaś
Nie sprawdzałam ph, ale rośnie na rabacie z tawułami i rododendronami. We wrześniu podsypywałam torfu, ale być może zbyt daleko od magnolii. Postaram się jak najszybciej sprawdzić, jaki odczyn ma gleba i jeżeli będzie taka konieczność zakwasić podłoże.
Bardzo dziękuję i pozdrawiam
Ooo! To nie jest dla mnie dobra wiadomość
Dwa lata temu przesadzaliśmy ją z frontu na rabatę za tarasem i dobrze się przyjęła, przetrwała też bez problemu długą zimę sprzed roku, wzmocniła się, rozrosła, choć nadal jest malutka, i ładnie kwitła. A w tym roku jakiś grzybowy kataklizm. Nic to, rozumiem, że może mnie czekać nieustanna walka o jej przetrwanie.
Takie niedojrzałe też pakuję w słoiki... różnią się tylko kolorem, bo smakiem już nie.. jedno i drugie gębusię wykręca.
W słoiku ładnie wyglądają takie w dwóch kolorach.
Odnośnie magnolii... myśleliśmy, że nasze magnolię dopada grzyb, kwiaty brzydkie, liście chorowały i szybko spadały. Laliśmy chemię, zakwaszaliśmy podłoże.. cudawianki na kiju.
Okazało się (dzięki Fince), że nasze magnolie i tulipanowca dręczą szpeciele... dlatego nawet pod szkłem powiększającym nie widziałam żadnych owadów. Po oprysku na szpeciele w zeszłym roku, od razu odżyły. W tym tylko wiosną dostały promanal.. i raz oprysk bo mam też problemy z przędziorkami. Nie ekologiczne to było, ale skuteczne. I wreszcie w tym roku magnolie zaczęły rosnąć w tempie zastraszającym. Kilka lat ledwo dychały.
Nawet magnolia w trawniku (o kwaśnej glebie może tu zapomnieć) rośnie jak głupia i zdrowiutka. Pięknie się wybarwiła , pomimo przymrozków ma prawie wszystkie liście. U nas magnoli rośnie dużo i ludzie nie dbaja o zakwaszanie i takie tam.. a okazy są ogromne.
Z powodu braku czasu papryka jeszcze czeka część w lodówce , część na krzaczkach, bo żal było zrywać.
Już myślałam, że tylko je wysuszę, ale M. się dopomina, i w niedzielę trzeba je będzie zaprawić, więc cieszy mnie wiadomość, że ta niedojrzała, też jest zjadliwa i będzie okazja ją wykorzystać
Szczeciele? Pierwsze słyszę. Biegnę szukać, co to znowu za paskudy, które być może zadomowiły się na mojej magnolii.
Jak myślisz Aniu, warto jeszcze w tym roku zrobić oprysk?