Ale żeby cokolwiek posadzić w „kąciku” … trzeba było wzruszyć tą mało przyjazną ziemię (czytaj: glinę). Po godzinnej szarpaninie ze szpadlami i przekopaniu dwóch rządków na długości 10 metrów… dysząc i ocierając pot z czoła a przy tym patrząc z zazdrością na pracującą za płotem u sąsiada glebogryzarkę… następnego dnia takowa już była u nas .









Niestety i ona tylko trochę dała sobie radę z tą ziemią. Ja latałam z grabiami i ręcznie wybierałam wszystkie „chwaściory”, kamienie i …. szkło oraz śmieci, które się objawiły…(czyżby poprzedni właściciele w ten sposób pozbywali się odpadków??.....). Po wzruszeniu gliny, staraliśmy się wyrównać trochę teren, bo na części kącika planujemy posiać trawę, żeby trochę związać glinę, ale przede wszystkim żeby móc posiedzieć latem w miarę przyjemnych warunkach, rozścielić kocyk naszemu maluchowi. Sprawa trawnika jest oczywiście sprawą dyskusyjną w kontekście przyszłego domu, bo nie wiadomo jak będzie wyglądał ostatecznie poziom ogródka po budowie. Ale trudno, nie będzie mi bardzo żal tego trawnika )

W międzyczasie przyjechał również torf ogrodniczy ph 4 (35 worków po 80l) oraz kora (10 worków po 60l – ale już wydaje mi się, że kory będzie za mało). Zakupiłam jeszcze trochę (200 kg więc niewiele) żwiru (otoczaków) wielkość 16-31,5…. Myślałam o białej mariannie, ale stanęło na żwirze z uwagi na względne bezpieczeństwo naszej małej córci, która od miesiąc zaczęła chodzić. W docelowym ogrodzie będzie trochę inaczej

Żwir:

Po tych pierwszych porządkach, prostokącik wyglądał tak:

Wykonaliście już kawal roboty widać jak działka nabiera charakteru

Idzie bardzo dobrze, taki efekt cieszy

Ja tak skromnie osobiście pozbyłbym się tych leszczyn... pewnie jest problem z mszycami. Sosny
jak najbardziej, rzucają ładny cień na trawnik w słoneczny dzień Nie mogę doczekać się dalszej
historii.

Może zwariowałam , ale aby zapełnić tą pustkę zakupiłam w szkółkach m.in. w doniczkach 40 szt. tuji Smaragd i 50 szt. małych cisów Hicksii, kilka odmian bluszczu, 3 zgrzewki lawendy (baaaardzo lubię), małe bukszpany i inne roślinki.
Trochę roślin dostałam też z działki od moich Rodziców (przy organizacji której z pola kapuścianego naście lat temu z pasją i zacięciem pracowałam, popełniając na początku wszelkie ogrodnicze błędy )), w tym rozsadzając rośliny gdzie popadnie oczywiście! ).








Wszystkie tegoroczne zdobycze posadzę w tym roku w miarę rozsądnie, aby sobie rosły, a jak przyjdzie czas (po zakończeniu budowy), to będę miała (mam nadzieję, że przetrwają) gotowy w jakiejś części materiał do realizacji docelowego ogrodu. Tak to sobie wymyśliłam...

Dotychczas, ze względu na fatalną pogodę udało nam się z „doskoku” posadzić aż...…uwaga....... 20 tuji ,

Porządnie zrobione, pod sznureczek

.... a kolejne 20 czeka razem z cisami (i jednym Little Dorit, który mówił do mnie "weź mnie) w doniczkach






... podobnie jak reszta roślin, w tym ostatnie zakupy, które obiecałam pokazać choć to bardzo skromne zakupy, ale niech Wam będzie (pewnie mnie skrytykujecie ):
























no i szafirki, które już wychodzą same z tych zgrzewek )

Zakupy super! posadzone tuje już wyglądają efektownie widać, ze macie wiele zapału i ciężka praca sprawia wam radość ))