Wchodzę dzisiaj do warzywnego, pierwszy raz od ponad miesiąca... I serce znów zabiło znajomym rytmem. To tak, jakby wrócić do dawno niewidzianej ukochanej osoby... Moje "dziecko" radziło sobie, jak umiało. Wcześniejsza praca popłaciła i ogród nie jest w stanie katastrofalnym
Jest jednak ktoś, kto nie jest zadowolony z mojego powrotu: chwasty
Zaczyna się robić pusto na grządkach. Posiałam w końcu poplon po ogórkach. Nawet nie wiedziałam, że mam już własną rzodkiewkę z lipcowego siewu. No to jutro twarożek na śniadanko
Kapusta zasolona, słonecznik dla naszych ptasich przyjaciół na zimę do wyłuskania. Pierwsza partia buraków ugotowana, czeka aż się nimi jutro zajmę. Pałaszujemy kukurydzę, M. zażądał w przyszłym roku więcej. Pięknie dojrzewają dynie. Doczekam się jednak bakłażanów
i jarmużu.
Jutro wysieję kolejny koperek, rzodkiewkę, sałatę i szpinak. Muszę rozejrzeć się za czosnkiem do sadzenia. Zebrać nasiona nagietków. Ogłowić pomidory. Ach, wróciłam...
____________________
Agnieszki i Maćka
Księżycowy... Założyć ogród to uwierzyć w jutro. Audrey Hepburn