Magja! Jak ja się ucieszyłam, że wróciłaś, mimo, że na chwilę.
Dzięki Twoim radom, moje różaneczniki, które wsadziłam w ubiegłym roku i z trzech tylko jeden kwitł - a w zasadzie "wykwitł" jednym tylko kwiatkiem, wyglądają dziś tak:
Za to kilka dni temu kupiłam trzy piękne sztuki Cunningham White. Wsadziłam i ....po trzech dniach jakby totalnie zwiędłe. Doszłam do wniosku, że chyba za mało rozluźniłam bryłę korzeniową, bo była totalnie zbita. Trafiłam na ten wątek, z załączonym filmikiem:
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=43&t=21683&start=14
Cytuję za rose_marek
"Korzeń długo przetrzymywany w plastikowej donicy, ma bardzo zwartą bryłę korzenną.
Wiekszość korzeni która pobiera pokarm odbiła się od plastyku i rośnie do środka, natomiast
dookoła plastiku rosną korzenie nośne, tworząc "skorupę" wokół całej bryły korzennej.
Wsadzając takiego rhododendrona prosto do ziemi, będzie on miał małe szanse na przetrwanie.
Skorupa ta będzie skutecznie izolować korzenie pokarmowe od Twojej żyznej gleby.
Ponadto zachodzą inne zjawiska, jak na przykład torf i kompost naokoło tego korzenia
będzie wyciągał wilgoć z bryły korzennej na zasadzie bibuły i zasuszy tą bryłę korzenną.
Nawet jeśli będziesz go często podlewać prosto do korzenia, woda ta będzie wyciągana.
Ponadto, może potrwać rok albo dwa, zanim korzenie pokarmowe przedrą się przez zwartą
skorupę korzenną do Twojej dobrze przygotowanej gleby.
Co zrobić? Rozdrapać powierzchnię tej bryły korzennej, by wyciagnąć jak najwięcej korzeni
na wierzch, by jak najwięcej korzeni pobierających pokarm miała styczność z żyzną glebą.
Bardzo ładnie jest to pokazane na youtube video (przeskocz pierwszą gadaną połowę):
http://www.youtube.com/watch?v=02KxkPQdDd0
Te cięcia nożem wyglądają drastycznie, ale jest to bardzo potrzebny zabieg.
Jeśli masz zaokrąglone korzenie to możesz zrobić dodatkowo cztery głębokie na jeden
centymetr nacięcia wzdłuż korzenia (z góry na dół)."
W każdym razie jak tylko dotarliśmy z mężem do domu, wyjęliśmy już prawie po ciemku wszystkie trzy. Przepłukaliśmy korzenie, rozluźniliśmy, wsadziliśmy z powrotem i mam cichą nadzieję, że to był powód i dadzą się uratować.
____________________
Pozdrawiam Gosia - zapraszam do nowo założonego ogródka tutaj
Malwesowy ogródek
a dla wytrwałych historia powstawania:
Projekt i tworzenie