Gdzie jesteś » Forum » Ochrona przed chorobami i szkodnikami » Różaneczniki - choroby i szkodniki

Pokaż wątki Pokaż posty

Różaneczniki - choroby i szkodniki

magja_ 02:00, 04 sie 2011


Dołączył: 17 cze 2011
Posty: 788
Utarło się przekonanie, że rododendrony to rośliny trudne w uprawie i kosztowne, kapryśne i często zapadające na różne choroby.
Pogląd ten wykształcił się być może na bazie niestety małego - gdyż zaledwie 20-letniego doświadczenia w uprawie tych krzewów w naszych ogrodach. Brak było odpowiedniej literatury, brak znajomości tematu często i przez szkółki, które zajmowały się jedynie dystrybucją tych krzewów sprowadzanych do nas z zachodu - powodowało że popełnialiśmy podstawowe błędy w uprawie tych roślin. Rododendrony traciły swe walory dekoracyjne - my traciliśmy zainteresowanie rododendronami a stąd był już krok tylko do utraty krzewu.

A rododendrony to przecież rośliny warunków dość surowych - porastają w naturze zbocza górskie i stanowią niższe piętra w cienistych lasach. Ich grube skórzaste liście są odporne na część szkodników i jeśli tylko mają zapewnione odpowiednie warunki siedliskowe są dość odporne na grzyby.

Oprócz chorób grzybowych i szkodników, najwięcej chyba problemów mamy jeszcze z diagnozowaniem chorób fizjologicznych - czyli "chorób liści" zwanych chlorozami. Te choroby mają ścisły związek z warunkami glebowymi i nawożeniem rododendronów, zwykle też pociągają za sobą właśnie choroby grzybowe.
____________________
GabiK 09:39, 04 sie 2011

Dołączył: 04 lip 2011
Posty: 3376
My się wykształcimy na Twoich poradach, i nasze dzieci będą już miały uprawę w małym palcu.

U mojego taty na działce jest sporo rh, już dużych - okrywa je na zimę i usuwa przekwitłe kwiaty, ale jakoś inaczej o nie nie dba - nie nawozi, nie mierzy ph i kwitną pięknie.
W czerwcu w okolicach Jeleniej Góry widziałam przepiękne rh - olbrrzymie, ze zdrowymi liśćmi. Głównie pod kościołami, ale i na działkach takie kilkumetrowe okazy rosły. Niestety już prawie nie miały kwiatów. Opadnięte płatki leżały pod nimi, nic nie było poobrywane, wszędzie sterczały wąsy.
I jakoś cudownie rosną. Tak więc takie strasznie kapryśne chyba nie są.
____________________
Ogrodniczka in spe - Miniaturowy ogródek
magja_ 10:10, 04 sie 2011


Dołączył: 17 cze 2011
Posty: 788
Gabi wywołała temat, Jak pojechałam do Sopotu i zwiedzałam starą część miasta z pięknymi starymi ogrodami, często tam widywałam różaneczniki z nieusuniętymi nasiennikami. Rododendrony były zdrowe, ogromne i musiały kwitnąć dość obficie.

Resztę postu przeniosłam do sadzenia i pielęgnacji

He - sama zaczęłam mieszać tematy Tutaj przeciez tylko choroby i szkodniki.
____________________
GabiK 22:21, 09 sie 2011

Dołączył: 04 lip 2011
Posty: 3376
Magjo droga, chyba kuracja nie pomogła. Żółknie dalej i chyba nawet intensywnie. Sama zobacz - zdjęcia wczorajsze:



Sporo żółtych, ogólnie blade i trochę skręcone.

Początek żółknienia:




Zbliżenie:



____________________
Ogrodniczka in spe - Miniaturowy ogródek
magja_ 01:18, 10 sie 2011


Dołączył: 17 cze 2011
Posty: 788
Gabi - podłoże zostało wymienione, tak? Na jakie? Podaj proszę dane z worka.
Magnez - ile było oprysków? Raz też był dany doglebowo - tydzień temu? Czy on stał w wodzie jak Was opadało?

Pokaż proszę jeszcze dokładniej te najmłodsze listki.
Wygląda to zdecydowanie na brak magnezu - w normalnych warunkach powinien pomóc, na szczęście jeszcze mamy chwilkę żeby zweryfikować czy pomogliśmy mu czy nie.

W trakcie - może okazać się że brakuje potasu - pomimo tego że podejrzewałam że to właśnie potas zablokował magnez - w trakcie leczenia chlorozy Mg wzrasta zapotrzebowanie na K. Jak nie wyciągnie go z gleby - być może trzeba będzie podać, na razie nie widzę takich braków.

A najbardziej to byłby potrzebny POMIAR PH - wykonany z gleby.

Dramatu nie widzę - jeszcze tylko potrzebuję zdjęcie młodych przyrostów - te nie mają prawa już żółknąć. Lekko jest tez zasolony... podejrzewałam niestety, że tak zareaguje
____________________
GabiK 09:15, 10 sie 2011

Dołączył: 04 lip 2011
Posty: 3376
Magjo, dzięki. Na razie powiem Ci co wiem, zdjęcia później, jak wrócę do domu i uda mi się zrobić. Albo jutro, bo dzisiaj będę późno, a komary żrą tak, że strach wyjść.

Z danymi z worka będzie kiepsko, bo wyrzucony. Chyba, że pójdę do sklepu i spiszę z takiego samego. Ale to był torf kwaśny, pomieszany z ziemią rodzimą i tym w czym siedział wcześniej i trochę kory do dołka wpadło.
Wykopaliśmy sporą dziurę, wyrzuciliśmy to namoknięte co tam siedziało, agrowłókninę i zrobiliśmy jedną wspólną dziurę z tymi 2 małymi obok, żeby nie siedziały w "doniczkach".

Pryskałam 3 razy. Ale 2 razy było niestety tak, że deszcz spadł po 3-4 godzinach. Do gleby w końcu nie lałam.
W wodzie nie stał, to sam początek działki, jest najwyżej, woda była tylko pod metalowym płotem.
Te dwa małe, które są tuż obok nie żółkną.

Powiedz mi, jak pobrać glębę do badania ph? Ponieważ one są wsadzone w inną ziemię niż jest dalej, to chyba gdzieś tuż przy nim. Ale tak tuż, tuż, przy pieńku, czy trochę dalej? I z jakiej głębokości, z samego wierzchu? Kwasomierz mam, postaram się zrobić to jak najszybciej. A tak a propos, gdzie można dokupić sma płyn Helliga?
____________________
Ogrodniczka in spe - Miniaturowy ogródek
magja_ 11:23, 10 sie 2011


Dołączył: 17 cze 2011
Posty: 788
To super, że masz kwasomierz i to super, że magnez nie poszedł do gleby - bo się trochę zmartwiłam jak zobaczyłam górne liście. Te dwa małe mogą być odporniejsze. Glebę pobiera się w małym oddaleniu od pnia - zależy jaki duży egzemplarz - u Ciebie 20-30 cm wystarczy, z głębokości co najmniej 10 cm - grudkę. Zrób dwa pomiary w różnych miejscach. To do sklepu już nie idź - będziemy wiedzieć lepiej to co napisane na worku nie zawsze niestety pokrywa się z prawdą. Płyn Helliga ostatnio niestety trudno jest kupić sam - kiedyś bywał. Jak teraz nie pada - to trzeba wznowić opryski, bo jeden raz to za mało. Dopóki nie znamy ph - nie dawaj nim nic doglebowo.
Dobrze by było zmierzyć ph również tam gdzie masz swoją rodzimą glebę.
____________________
GabiK 23:02, 12 sie 2011

Dołączył: 04 lip 2011
Posty: 3376
Magjo, oprysk siarczanem zrobiony. Zbadać ph nie dałam jeszcze rady.

Nie wiem, jak u Was, ale u mnie to plaga komarów. Zachowują się jak w jakichś horrorach - wystarczy wychylić się na dwór, a chmary siedzą na człowieku. Pryskałam w długich spodniach, polarze i rękawiczkach - ugryzło mnie ze 30. Uciekłam, nie dałam rady pobrać próbki gleby.
____________________
Ogrodniczka in spe - Miniaturowy ogródek
magja_ 23:08, 12 sie 2011


Dołączył: 17 cze 2011
Posty: 788
Matko! - to u mnie nie ma tyle komarów... byleby znowu nie padało - bo ja słucham właśnie deszczu....
____________________
GabiK 23:12, 12 sie 2011

Dołączył: 04 lip 2011
Posty: 3376
Na razie nie pada, do rana ma być sucho.

Nas komary lubią, to nie wychodzimy po 18 z domu. Nawet w południe trochę żrą. Sąsiedzi z grilla uciekli dzisiaj, bo się je komary, nie kiełbaski.

Jutro postaram się sprawdzić to ph.
____________________
Ogrodniczka in spe - Miniaturowy ogródek
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies