Ja poobcinalam u tesciowej troche bluszcz, odcielam czubki i wsadzilam do wiadra z woda. Stoja w nim okolo 2 tygodni i mam wrazenie, ze na niektorych pojawiaja sie malutkie korzonki. Chcialabym juz troszke ukorzenine wsadzic do ziemi. Zastanawiam sie tylko czy odrazu na docelowe miejsce czy najpierw do doniczek a na dopiero na wiosneprzesadzic.

anbu Czy ty poprosto wsadzilas galazki do doniczek, czy cos z nimi jeszcze robilas?

Fragaria wszyscy raczej do ziemi wsadzają a nie do doniczek. Ja jednak niedowiarek jestem i wolę najpierw do doniczek (przynajmniej o nich nie zapomnę i będę pilnować wilgotności ).
Szczepki poobcinałam z góry i z dołu (dół obcięłam zaraz pod listkiem). Listki z dołu pourywałam, zamoczyłam do proszku, który pomaga w ukorzenianiu i wsadziłam do małych doniczek.
Liczę na sukces (ha ha), bo mam do obsadzenia kawał betonowego płotu

ja tez mam kawal betonowej sciany do obsadzenia, ciekawe, ktora metoda jest lepsza

Wczoraj obsadziłam spory kawałek muru. Bez ukorzeniacza wprost do gleby. W wolnej chwili zamieszcze zdjęcie i zobaczymy czy się przyjmą.

MartaR napisał(a)

Wczoraj obsadziłam spory kawałek muru. Bez ukorzeniacza wprost do gleby. W wolnej chwili zamieszcze zdjęcie i zobaczymy czy się przyjmą.

O ciekawa jestem bardzo
Czekam na fotki.

To ja wrzucam kilka fotek

Tak wyglada bluszcz po spedzonych 2 tygodniach we wiadrze z woda, to dmiana bluszczu o dosc duzych lisciach, jak widac pojawiaja sie malutkie korzonki

a tak wyglada bluszcz po spedzonych kilku godzinach we wiadrze z woda

jak widac to inna odmiana, ktora ma juz bardzo duzo korzonkow (rosnie u sasiada obok lawendy, caly czas w sloncu, pomimo to jest bujny i ma bardzo soczysty, zielony kolor)

Zastanawiam sie jak gesto sadzic takie sadzonki, aby zarosly mi ponad 2 metrowa, betonowa sciane

Mam parę zdjęć ( co prawda niezbyt dokładnych) zasadziłam dosyć gęsto, pod murem , bez ukorzeniania , tak dla próby i wydaje mi się , że większość sadzonek się już przyjęła (listki zielone) w moim regionie jest od paru dni bardzo upalna pogoda, podlewaliśmy je co prawda nie codziennie, ale i tak miały cały czas wilgotno +

ten żółty liść oberwij, i wyrzuć do kosza na odpady bo on chory

MartaR zazdraszam, bo moje sie nie przyjęły
Chyba zrobię tak jak Ty (wsadze bezposrednio do ziemi) tylko muszę zdobyć znowu wiekszą ilość sadzonek.