Witam.
Mój Lawson zaczął lekko żółknąć od środa, więc wszedłem tutaj, żeby poszukać czy to może jakaś choroba. Moim zdaniem załatwiają go silne wiatry (ostatnio wiało bardzo mocno kilka dni) i susza (leję w niego sporo, chociaż mam wrażenie, że za mało - dlatego myślę m.in. o nawodnieniu w postaci linii kroplującej). Myślę, że to nie jest żadna fytoftoroza ani grzyb tylko normalne brązowienie, potęgowane dodatkowo ładnymi nowymi przyrostami, które pewnie ciągną wodę. Dodatkowo strasznie zaczął szyszkować, więc tym bardziej uważam, że to jednak brak wody. Chociaż staram się mocno w niego lać, ale widać za mało.
Moje obawy budzi tylko fakt, że niektóre żółknięcia są nie od środka, ale w dziwnych miejscach, np. w środku gałązki.
Czy może jednak być to grzyb?
Załączam poniżej fotki.
No i przeczytawszy cały post mam takie wrażenie, że powinniśmy pisać (pisząc o różnych roślinach), skąd jesteśmy (nie zawsze to widać w postach lub czasem nie ma tego w opisie użytkownika. Przecież trudno porównywać Lawsona posadzonego w Suwałkach i Szczecinie. Ja jestem spod Wrocławia i mam czasem wrażenie, że u niektórych już zima a u mnie ciągle lato (albo odwrotnie, o zgrozo). Chyba nie powinno się mierzyć każdej rośliny jedną miarą typu: "W Polsce cyprysiki nie urosną" itp. Ten mój Lawson ma już 10 lat.
Pozdrawiam