Dołączył: 28 lip 2014
Posty: 4
Jeszcze wracając do moich biednych serbów kilka postów wstecz. Po wypowiedzi Pana Mazana kopię dołki, kombinuję i dochodzę do w wniosku, że woda nie mogła długo zlegać w korzeniach, czy na kwaśnej glebie (pojawia się bardzo gęsto szczaw, skrzyp) sam nawóz do iglaków, który jak już wiem jeszcze bardziej dokwasza glebę mógł je załatwić - w sensie chodzi mi o to, że odsuńmy stojącą wodę i zostawmy sam nawóz? Cały proces zamierania jakby ustał, całe drzewka jakby ustały, igły są brązowe, ale nie opadają. Czy na przyszłość, upierając się przy serbach pomoże sypanie kredy, wykopanie żyjących i rozluźnienie gleby? Czy naprawdę nie ma szans? Czytam wiele postów na różnych forach, gdzie ludzie twierdzą, że serby świetnie im rosną na glinie (wiem wiem... ludzie przeróżne rzeczy piszą...ale ja im wieżę...zazwyczaj).
I jeszcze jedno: niewiele się poddając, kupiłem wymarzone sosny himalajskie (takie donica wysokość drzewka jakieś 50 cm), one podobno już samą kwaśną glebę tolerują, mam plan taki aby wykopać dół, zasypać żwirem (takim co się beton B20 - B25 robi) potem piach, potem mieszanka gliny i piachu, na górę - ściółkowanie. Tylko zastanawiam się, jakie wymiary powinien mieć dół, aby ta cała operacja była sensowna? Czy ktoś walczył z kwaśną gliną i iglakami?
____________________
dom zbudowałem, syna zmajstrowałem, ale z drzewkiem to mam problem...