Piszesz, ze nie nawozzisz. Kompostu tez nie sypiesz?

Kiedys ucielam drastycznie rodki tesciow, bo byly od spodu caly gole a mialy chyba 2 metry. Pieknie sie zagescily.

Ze mnie kiepski doradca w sprawie rodków, ale swojego jednego znacząco przycięłam. Widzę, że od podstawy wybija wiele młodych pędów. Na logikę, to można wszystkie zdrewniałe gałęzie wyciąć. Kilka lat potrwa regeneracja, ale rodek jak nowy będzie.

Moje tnę, tam gdzie mi przeszkadza, wyrosły ogromne kolosy. Korzeni przecież nie obcinasz. Jeżeli było ich tyle, by wyżywić roślinę przed cięciem, po cięciu ten nadmiar sił żywotnych pójdzie w nowe pędy. Oczywiście przed cięciem przyglądasz się co zostawić, a co uciąć.

Ja tnę nawet do bukietów, ucięte z rozwijającymi się pąkami, stoją w wazonie ponad tydzień.

Golasy nocują w korze, pod doniczkami, w szparach między kamieniami. Ja dzisiaj im dam granulki. Po ubiegłym sezonie jakby ich mniej, ale zawsze się znajdują, nawet w szklarni. Jedyni, dla których nie mam litości. Młode i skorupkowe wygniatam, a te zapraszam na poczęstunek, sposobem Popiela.