Witam,
nie wiem czy dobrze trafiłem ale mam problem z klonem polnym przeznaczonym na żywopłot. Generalnie miałem z 2 stron działki 60 letni żywopłot ale z jedenj strony przy remoncie drogi usunęli mi krzaki, potem sadziłem nowe sadzonki w 2 etapach - 6 lat temu i 2 lata temu (tam gdzie była brama na budowę). I tu zaczyna się problem, jest taka granica w tym miejscu że klony mi padają, nie wiem kompletnie co się dzieje, miejsce gdzie sadziłem 6 lat temu jest podzielone na pół, lewa strona rośnie pięknie, żywopłot już się uformował a prawa strona praktycznie nie istnieje, co roku wycinam kolejne suche badyle, w tym roku znowu 2. Na zdjęcie poniżej zaznaczyłem to mniej więcej:
a tutaj poniżej krzaczki sadzone 2 lata temu, w tym roku 1 raz pojawiły się suche badyle, 2 lata było wszytko ok.
tu jeszcze jeden krzak który przetrwał budowę i bramę budowlaną, on jest z tego sadzenia 6 lat temu. 6 lat było ok a w tym roku połowa gałęzi jest sucha, bez liści:
dla porównania, oryginalny 60 letni żywopłot z drugiej strony działki:
zaznaczę że w miejscu nowych sadzeń dałem agrowłókninę i korę, czy to może powodować że krzaczki usychają?