Dziś w końcu wybrałam się na działkę. Zero stopni, ale wyszło słoneczko. Dlaczego ta pogoda psuje się akurat w sobotę, to nie wiem. Bałam się, że i za tydzień będzie nie taka, bo coś deszcze zapowiadają, a wtedy mogłabym nie zdążyć z wycinaniem suchelców, zwłaszcza, że już niektóre ruszają.
Wiosny, to u mnie jeszcze nie ma. Takie przedwiośnie raczej. Kwitną przebiśniegi, na wierzbie bazie, tulipany botaniczne i żonkile powychodziły na kilka cm, widać różne pączki i gdzieniegdzie coś zielonego. A w bardziej osłoniętym od słońca miejscu, nawet śnieg jeszcze leży. Najwięcej jednak widać burości.
Trochę strat zimowych będzie i w tym roku to nie przez sarenki, ale myszy lub im podobne stworzonka. Wszamały korzenie krwiściąga, w jednym miejscu irysy syberyjskie, parę jeżówek i floksów wiechowatych. Nawet kilka tulipanów posadzonych w pojemniku. Wykopały dziurę w ziemi od góry, żeby tylko dostać się do smacznej cebulki.
Dziś było tylko wycinanie tego co suche. I tak nie skończyłam, ale zrobił się już jako taki porządek na rabatach wokół domku. Uciachałam miskanty, ale rosplenice i hortensje jeszcze zostawiłam.
A teraz fotorelacja.
Przebiśniegi
Ciemiernik
Bazie
Tulipany