Jeśli nie ma śniegu, zima przypomina jesień, albo wiosnę.
Szron ubiera bukszpany w białe koronki, a śnieg otula je przed mrozem. Najgorszy jest koniec zimy, kiedy przyroda jeszcze się nie obudziła.. Wtedy brakuje mi wiosny...
Jest prawie taka sama jak lato, tylko hortensje inaczej się wybarwiają, zmieniają się dekoracje w donicach, a już u samego schyłku jesieni zaczynają zabarwiać się na miedziano liście buka i wiśni. Miłorząb przebarwia się na złoto.
Potem liście spadają... A ogród ciągle zdobią hortensje.
Mój ulubiony widok - wejście do domu, a poniżej...najpierw Kropka, która mi towarzyszy niezobowiązująco podczas prac ogrodowych, oraz angielska ławka tekowa (projekt Edwin Lutjens), na której zawsze przesiaduję rano z kawą, gapiąc się w wodę spokojnie spływającą po czarnej, ukrytej pośród bluszczu granitowej ścianie wodnej. To magiczne miejsce, z którego najwięcej widać.
Rabata zwana w skrócie "preriową", albo w stylu "Chelsea Flower Show" znajduje się w drugiej części ogrodu, za podjazdem do garażu. Utrzymana jest w stylu "show". To miejsce, które najbardziej zmienia w ciągu roku swoje oblicze. Praktycznie co dwa tygodnie coś nowego się dzieje. Pojawiają się tutaj nowinki pokazywane na Chelsea Flower Show. Rabata "błyszczy" dzięki luksusowym dodatkom ze stali. Przechodnie mogą wszystko oglądać przez bramę, a także w lustrze.
Dbamy wyjątkowo o dość obszerny pas zieleni na ulicy. Mamy szczęście, że możemy tutaj sadzić. To dodatkowe miejsce na pomieszczenie sporej listy ciekawych bylin i roślin cebulowych. Nazwałam je "hidcotową rabatą", ponieważ na wzór typowych angielskich rabat, jet prostokątna, oparta o mur, na którym pną się bujne bluszcze i kwitną angielskie róże. Kolorystyka tej rabaty konsekwentnie była utrzymywana w bieli, niebieskościach i żółci. Obecnie pojawia się kolor burgundowy (róże, jarzmianki) i różowy. Wnosi świeży powiew, co bardzo lubię.