Dziś miałam przecudny dzień... Byłam 3 totalnie innych, wspaniałych ogrodach trzech jeszcze wspanialszych właścicielek
A mianowicie mój maraton zaczął się u Łucji i poprzedzony był spontaniczną wizytą w szkółce różanej i nabyciem dwóch Kaffee Fasset (jupiiii!).
U Łucji rewolucja na całego, ale dobrze znany bylinowo-różany gąszcz obecny
Bogactwo wszystkiego
powojniki kwitną jak szalone, podpory niektóre aż nie wytrzymują
jak zawsze nie wie działam gdzie skierować obiektyw
warunki zdjęciowe trudne, bo lampa z nieba na maksa
się coś pocykałam- co wyszło-nie wiem, bo nie widziałam przez to słońce co jest na wyświetlaczu
Mocno spóźniona dotarłam do Izy i tu przyjemny chłodek wśród drzew trochę pomagał przeżyć dzisiejszy upał. Totalnie inny charakter ogrodu - zresztą dobrze go znacie
ślimaki faktycznie grasują i Izula zła, ale generalnie ogród jest przepiękny
Tez nacykałam co nieco, ale wiecie jak to jest, gdy ma się oczopląs
misa mnie oczywiście urzekła w otoczeniu łanów hakone
u Izy też sporo zmian, przerażająco wielka magnolia Elisabeth-faktycznie strach się bać jeśli moje bezlistne patyki postanowia kiedyś ożyć hahaha!
No i ostatni ogród- Kwartecika. Ja nie wiem jak ona to robi.. ale nawet padło dziś hasło, że gdyby dało się go zwinąć i rozwinąć u mnie, to ja biorę każdy jego milimetr
idealne kompozycje, gra kolorów, faktur.. no cud miód i orzeszki. Tez się nafocilam-dobrze, że eM mógł dzieci odebrać z placówek, bo byłam w takim niedoczasie.. a żal by było tak krótko tam być! Niezmiennie się zachwycam i nie wiem na czym skupiać wzrok, bo wszędzie coś przyciąga uwagę, kusi, nęci
Jak tylko ogarnę się ze zdjęciami, to powstawiam
zawsze wydaje mi się, że robię ich stanowczo za mało i nie potrafię pisać tego klimatu
Dziękuję jeszcze raz za gościnę Dziewczyny! To był taki relaks dla mnie, że ojej