Rany boskie... wąchają nas z taką siłą, aż wybebeszają całkiem...

Obiecali przywieźć watę cukrową, ale coś się spóźniają...my rezygnujemy, a my poczekamy jeszcze...za darmoszkę to i ocet słodki...

Chyba wypadła mi plomba...masakra...


Czy ta zrzuta to tutaj do koszyczka?

Kto nie dał, ten nie je...

Pojadłyśmy i teraz udamy się na leżing...Pół godzinki dla słoninki...


Mogłyśmy jednak dać na tę zrzutę...

Nie zabrałam kanapek i teraz żołądek przysycha mi do pleców...

To Ty wpiłaś moją kawę? No coś Ty!!!

Z tą kawą to mogłaś się przyznać...bo zobacz...

jak teraz wszyscy na ciebie patrzą
Aga mówiła, że zawsze nosi sekator w torebce...nie patrzy więc sprawdzę czy nie bujała...

Przywiozłem obornik...czy któraś chętna?

Danuś, zaraz pokażę Ci co wyrosło mi na dłoni...czyżby to był kaktus?

Mam taki fajny parasol, że zaraz mnie uniesie w górę...A mój jest do niczego...

Mój parasaol też jest niezwykły, od razu zakwitają kwiaty na sukience...

Wszysvy poszli dookoła...

a ja spróbuję na skróty...chyba się przecisnę...

O rany do czego to doszło...ścieżki robią nawet z pokrojonego ananasa...