Mam nadzieję, że jak drzewa i krzewy urosną będą wypijać więcej wody...
Tymczasem wzięliśmy się za rabatę przed domem. Do tej pory był tam trawnik, a na nim ambrowiec i upchnięte pod płot dwa żylistki, kalina, dwa marniutkie pigwowce, które traktuję raczej w charakterze bonsai ( chociaż bonsai chyba szybciej rosną niż te moje karły).
Pod płot wsadziliśmy też dwa wiciokrzewy pomorskie, które nie chciały rosnąć w przeciągu.Tam im troszkę lepiej...
Ponieważ z biegiem czasu stwierdzamy , że mamy za dużo trawnika a za mało roślin, wyrwaliśmy kawał trawnika przed frontowym ogrodzeniem.Posadziliśmy jeszcze w rogu przy furtce brzozę czarną, a w drugim rogu jako element zimozielony jałowiec.Acha, i jeszcze kalinę hordowina dosadziłam, bo mam już jedną z tyłu ogrodu i rośnie u nas rewelacyjnie...
Wygląda to na razie tak:
Po lekturze wątku o agrowłókninie i wczorajszych rozmowach ze znajomym ogrodnikiem....
dziś zerwałam szmatę.
Spróbujemy ściółkować skoszoną trawą, zobaczymy " z czym to się je".
Niestety ziemia wciąż nasiąknięta wodą, w tygodniu udało mi się posadzić troche roślin, wczoraj przywieźliśmy znów bagażnik krzewów i bylin, a po nocnym deszczu znów zrobiło się bagno...
Mieliśmy jutro sadzić nasze zakupy, ale nie wiem co z tego wyjdzie.
Oto , co udało mi się posadzić w środę:
krwiściąg lekarski:
słoneczniki 'Lemon Queen' ( nie wiem, czy zniosą glebę, słońca tu jest dużo)
sadziec 'Baby Joe'
perowskia i rudbeki 'Goldstrum'
kilka odmian kosaćca ze skalnicą trójdzielną na pierwszym planie ( chociaż nie wiem, czy ona sobie poradzi)