Ewa, ja chyba z plamistością się po prostu pogodziłam. Róże ją mają i tyle, trudno. Musiałabym wywalić Alchymista, Mrs John Laing i parę innych, a nie pozbawię się przecież ich obłędnego kwitnienia. Mnie interesuje głównie mrozoodporność, bo nie okrywam ani nie kopczykuję róż.
Mojego CH posadziłam pod magnolią Genie, która ma bardzo nisko gałęzie, więc w razie czego mam czym zamaskować ewentualne kiepskie listki
EDIT: Ania-Kwartet mi właśnie powiedziała, że u niej w zeszłym roku ta róża zachorowała jako ostatnia. No ciekawe jak będzie u mnie. Wydaje mi się, że będzie na nią leciała mgła ze spryskiwaczy...