ja też jestem z tych ludzi..wciąż się uczę..dobrze, że ogród też tego uczy. Kiedyś mój pogląd na tę sprawę zmieniła pewna historia o motylu.. Pozwól, że zacytuję:
"Człowiek znalazł kokon motyla. Pewnego dnia pojawiła się w nim mała luka. Człowiek usiadł i obserwował motyla przez kilka godzin, jak ten usiłował przecisnąć swoje ciało przez tę małą dziurkę. Potem zdawało mu się, że motyl przestał robić jakiekolwiek postępy. Wydawało się, że dostał się tak daleko jak mógł. Człowiek zdecydował więc, że pomoże motylowi. Wziął nożyczki i obciął tę pozostającą część kokonu. Motyl z łatwością wyszedł, ale miał opuchnięte ciało i skurczone skrzydła. Człowiek dalej obserwował motyla, gdyż oczekiwał, że w każdym momencie skrzydła się rozszerzą tak, że będą mogły podtrzymać ciało w locie. To miało się wkrótce stać, ale nic takiego się nie wydarzyło. W rzeczywistości motyl spędził resztę swojego życia pełzając po ziemi spuchniętym ciałem i skurczonymi skrzydłami. Nigdy nie odleciał.
To człowiek w swej życzliwości i pośpiechu nie rozumiał, że ograniczający kokon i wysiłek potrzebny był motylowi, żeby przedostać się przez malutki otworek. Był drogą wymuszenia płynu z ciała motyla do jego skrzydeł. Dzięki temu byłyby gotowe do lotu od razu po wyjściu z kokonu...
Czasem wysiłki są dokładnie tym czego potrzebujemy w życiu. Jeśli mielibyśmy iść przez życie bez żadnych przeszkód, uczynilibyśmy siebie kalekami. Nie bylibyśmy tak silni jacy moglibyśmy być. Nigdy nie moglibyśmy "latać"..."
Świetne to opowiadanie, można zrozumieć że pośpiech niepopłaca. Ogród uczy dużo cierpliwości i dobrze. To nie tylko grzebanie w ziemi, uczy nas wielu innych rzeczy.