Gdzie jesteś » Forum

Pokaż wątki Pokaż posty

Znalezione posty dla frazy "szwonderek"

Zmiany w stosowaniu środków ochr. roślin - opryski chemiczne a prawo 23:33, 19 lut 2017

Dołączył: 25 sty 2017
Posty: 3
Do góry
Witaj, postaram się jakoś odpowiedzieć.

Odpowiadam dopiero teraz, gdyż nie wiem czemu nie otrzymałam informacji o odpowiedziach na moje pytanie. Dopiero Danusia podesłała mi link i widzę, że są odpowiedzi.

Otóż to nie jest tak, że pryskam chemią i nic więcej nie robię. Pielę ręcznie, nawożę, ściółkuję (rozrzuciłam dziesiątki worów z korą, torfem), prowadzę cięcia stosowanie do potrzeb roślin i zabezpieczam rany maścią, zakładam kaptury na zimę, koszę co tydzień i częściej, robię wertykulację i aerację z piaskowaniem, sadzę cebulki, ogławiam, sieję i prowadzę własne truskawki, poziomki, pomidorki, zioła, spulchniam, zaprawiam dołki do nowych nasadzeń, podlewam deszczówką, wapnuję. Odkażam zainfekowaną glebę. Nie stosuję „szmat” i innych cudów przeciw chwastom. Dokarmiam ptaki w karmniku i konkretnymi roślinami zasadzonymi w ogrodzie. Mam hoteliki dla owadów. Jak wiele osób na tym forum.

I pryskam. Zdanie, które w oczach kilku forumowiczów doprowadziło mnie na szafot.

Powtórzę, że ogród jest położony w trudnych warunkach. Zły stan roślin widoczny był latem i jesienią 2015. Do tego szkody wyrządzane przez psa i wichury zrobiły swoje.

Dlatego dokładnie przeanalizowałam jakie choroby, szkodniki i uszkodzenia u mnie występują. Na podstawie książek, informacji w Internecie, w tym z tego właśnie forum, zrobiłam sobie dokładny program czym i kiedy leczyć rośliny.

Wiadomo, że niektóre choroby zwalcza się w konkretnych porach roku. Osutka jest trudna. Przeciwko plamistości trzeba leczyć zanim sczernieją liście. Trzeba zrywać galasy i trzeba użyć promanalu, ale w konkretnym miesiącu. Przędziorek szaleje jak jest sucho, a jak ciągle pada deszcz to robi się profilaktyczne opryski przeciw chorobom grzybowym. Zawsze 2 środki na przemian, czy to choroba czy szkodnik. Czy chwast, bo moja mieszanka traw nie zawiera mikrokoniczyny, ale zasiewa mi się od sąsiadów.

I liczba śor rośnie. Do tego mała pojemność i, zależnie od dostępności produktu w sklepie, lista rośnie.

Mam wrażenie, że długa lista chemicznych śor w małych buteleczkach, przesłoniła istotną informację, że stosuję humus active, biosept, bioczos, himal, promanal, agricolle. Część roślin dostała polyversum.

Chwasty na trawniku likwiduję jak wielu forumowiczów konkretnym śor-em, ale kupuję go w litrowym opakowaniu a nie w minimce z casto, co nie starczy na cały trawnik na jeden raz. Chwastobój zaczeka na kolejny sezon. Biosept też wolę w butelce 500 ml. Himal i bioczos po 5 l a HA po 20l.

Fakt, nie przygotowuję gnojówki i wywarów. Taka sytuacja rodzinna, że na razie kupuję gotowce z dostawą do domu. Może za jakiś czas coś „zgnoję i upichcę”, ale jeszcze nie teraz. Na razie nie stosuję obornika i swojego kompostu, bo przecież zainfekowanych i zachwaszczonych odpadów zielonych nie wolno wrzucać do kompostownika. Na razie łatwiej mi podlać HA, niż wozić kompost taczką. Sama wykonuję większość prac w ogrodzie.

Wiem dokładnie ile jest chemii w jedzeniu. Mam dziecko autystyczne na diecie eliminacyjnej i posiłkach z upraw ekologicznych. W moich owocach chemii nie ma. Od nasionka po zbiór.

Co do rolników, to stosują oni dokładnie te same preparaty, które polecane są na tym forum. To samo stężenie substancji czynnej i przeznaczenie. Ten sam preparat na chwasty w zbożu, na choroby grzybowe i szkodniki. Ten sam na osutkę w szkółce leśnej i ogrodzie przydomowym. Te same nazwy handlowe tylko stężenie cieczy roboczej podane w setkach litrów na hektar a nie w mililitrach na metr2.

Mam wrażenie, że zostałam oceniona po liczbie preparatów. A nie po efektach. Przez konkretny okres czasu stosowałam program chemiczny i znacząco poprawiłam stan roślin. Sosna dostała wigoru, na razie nie męczy jej osutka i mszyca. Miała 10cm świeczki. Po raz pierwszy. Uratowałam zamierające alumii i ivonne. Wcześniej straciłam ich osiem. Już raz je wymieniałam. Nie miałam dotąd galasów. Moje klony i ambrowce po raz pierwszy zeszłego lata nie miały poplamionych sczerniałych liści. Pierwszy raz widziałam liście mojego klonu jawor w kolorach zielonkawo-kremowo-brzoskwiniowym. Nie wiedziałam wcześniej, że ma takie kolory.

Potem przeszłam na opryski z bioczosu i jak pisałam chcę kontynuować metody naturalne w przyszłym sezonie. Nie planuję stosować chemii ponad konieczność.

Nie rozumiem obaw i podejrzeń, że niszczę środowisko i zagrażam swojej rodzinie.

Z psem sąsiadów też nie mam już problemów. W końcu zrobili sobie płot. Niedawno odkryłam, że sika mi na dwa cyprysy przez siatkę ale osłoniłam je kapturem pvc (nie, nie wpakowałam go na roślinę, tylko postawiłam jak żagiel między rośliną i płotem).

Moje pytanie było zgoła inne: „Przygotowuję się do nowego sezonu i chcę przejść na metody ekologiczne, naturalne, które stosowałam pod koniec sezonu, ale jeśli będę zmuszona użyć mocniejszych środków, to czy mogę ich użyć?”

Nie chce mi się wierzyć, że nikt nie użyje w ogrodzie topsinu i chwastoxu oraz że biosept kupujecie w tej 10 ml buteleczce. W każdym bądź razie ja planuję zakupy w większych opakowaniach na ten sezon.

Dziękuję za odpowiedzi i troskę o środowisko. Mam nadzieję, że choć trochę uspokoiłam forumowiczów, że dbam o swój ogród mądrze. Ja tak uważam.

Choroby i szkodniki ambrowców, ambrowiec - Liquidambar 19:05, 19 lut 2017


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77308
Do góry
Tu są Twoje posty, do ich wyszukiwania służy wyszukiwarka postów.

http://www.ogrodowisko.pl/forum/search?utf8=%E2%9C%93&q=szwonderek&search_in=posts&commit=Szukaj
Choroby i szkodniki ambrowców, ambrowiec - Liquidambar 18:59, 19 lut 2017

Dołączył: 25 sty 2017
Posty: 3
Do góry
Dzień dobry, mam problem z ambrowcem amerykańskim. Czy zaatakował go gruzełek cynobrowy czy coś innego?

Drzewko posadzone z donicy ok. 4 lata temu. Teraz ma ok. 150 cm.
Dwa lata temu latem ciemniały liście. Wyglądało jak plamistość. W zeszłym roku robiłam regularne opryski przeciw grzybom. Liście do późnego lata były bez plam.
Pojawiły się zmiany na korze. Zgrubienia. Myślałam że to skutek przemarznięcia rośliny (mam tu silne wiatry). Tej zimy do połowy wysokości kora jest zgrubiała, popękana. Wygląda jak narośla. Powyżej łodygi są w kolorze zielonym ale pokryte brązowymi wypukłymi plamkami, w wielu miejscach jest ich tak dużo że łączą się w zgrubienie. Są też gałęzie od ziemi silnie zdrewniałe, potem zielone z plamkami i u samego szczytu silnie zdrewniałe, spękane.

Czy da się go uratować? Jeśli mam uciąć chore części poniżej zmian (jak przy nekrozach i zaleceniach do gruzełka), to nic mi nie zostanie. Krótkie kikuty sterczące z ziemi.

Biały kolor to wapno. Pomalowałam je wapnem jednocześnie z drzewkami owocowymi. Może błąd, ale miałam nadzieję, że zabezpieczę drzewko przed pękaniem kory na koniec zimy.






Danusiu, proszę też o pomoc odnośnie mojego postu, który gdzieś mi zaginął, zamieściłam go w złym miejscu, ale miałam nadzieję, że ktoś mi poradzi - opryski chemiczne zgodnie z prawem/konieczność szkolenia chemizacyjnego do celów ogrodu przydomowego (chyba z 25 stycznia 2017)
Trawnik, ogród, a pies i kot 09:50, 26 sty 2017


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77308
Do góry
Część pytania z innego wątku. Dotyczy psa sąsiadów.

szwonderek napisał(a)


Ich pies (mieszaniec labradora) wbiegał do mojego ogrodu, polewał rośliny moczem, zostawiał gigantyczne odchody na trawniku i rabatach, wielokrotnie wyrywał krzewy z korzeniami i cebule z rabat. Gdy zgłaszałam , że mam szkody w ogrodzie - wyśmiewali mnie, ignorowali aż w końcu ona zasznurowała mi furtkę (by ich pies do nas nie wbiegał - nie mieli pełnego ogrodzenia) i urządziła potworną awanturę wyzywając mnie od chorych psychicznie i wyśmiewając przy tym chorobę moich niepełnosprawnych dzieci...
Wszystko dlatego, że nie zgadzałam się, by ich pies niszczył mój ogród.


Zmiany w stosowaniu środków ochr. roślin - opryski chemiczne a prawo 09:00, 26 sty 2017


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77308
Do góry
szwonderek napisał(a)
Dzień dobry, przeglądam wpisy od dawna ale dopiero teraz się zarejestrowałam, aby zadać pytanie. Jeśli gdzieś udzielono już na nie odpowiedzi, proszę mnie przekierować. Niestety nie znalazłam tej kwestii.

Mam trudne warunki w ogrodzie. Kilka razy wymieniałam rośliny. Ostatecznie w zeszłym roku przeprowadziłam konkretny regularny program ochrony roślin - przeciw chorobom grzybowym i szkodnikom. Zwalczałam m. in. fytoftorozę, osutkę, mocz i zęby psa sąsiadów...
Oprócz Humusu Active, himalu, bioczosu, promanalu, agricolle, biosept stosowałam środki chemiczne jak karate zeon, topsin, antracol, polyram, sumi alpha, previcur energy, ridomil, kaptan zaw., polyram, amistar, chwastox, gwarant, ortus, fastac.

Wiem, że wygląda to na zdrową przesadę, ale ogród jest dość duży, otoczony polami, na ciężkiej gliniastej ziemi, zalewany w czasie opadów i z sąsiedniej działki.

W efekcie wiele roślin uratowałam i zabezpieczyłam. Na koniec sezonu był w bardzo dobrej kondycji.

Opryski przeprowadzałam wg programu na podstawie książki. Były to regularne zabiegi, czasem co 7-14 dni. Chemia kosztuje swoje. Zaczęłam kupować duże opakowania 0,5-1 litrowe. Mają one to samo stężenie co opakowania dla użytkowników nieprofesjonalnych ale lepszą cenę i zapis "dla użytkowników profesjonalnych".

Przejrzałam internet: regulacje prawne o prędkości wiatru, szkoleniach i zaświadczeniach o stosowaniu środków ochrony roślin, kontrolach i atestach urządzeń opryskujących ...

Tu moje pytanie: Czy mogę stosować duże opakowania środków ochrony roślin z zapisem dla użytkowników profesjonalnych w celach "amatorskich", czyli w prywatnym ogrodzie przy użyciu opryskiwacza plecakowego.

Przygotowuję się do nowego sezonu i chcę przejść na metody ekologiczne, naturalne, które stosowałam pod koniec sezonu, ale jeśli będę zmuszona użyć mocniejszych środków, to czy mogę ich użyć?

Pytam, gdyż mam podłych sąsiadów. Głównie ona. Ich pies (mieszaniec labradora) wbiegał do mojego ogrodu, polewał rośliny moczem, zostawiał gigantyczne odchody na trawniku i rabatach, wielokrotnie wyrywał krzewy z korzeniami i cebule z rabat. Gdy zgłaszałam , że mam szkody w ogrodzie - wyśmiewali mnie, ignorowali aż w końcu ona zasznurowała mi furtkę (by ich pies do nas nie wbiegał - nie mieli pełnego ogrodzenia) i urządziła potworną awanturę wyzywając mnie od chorych psychicznie i wyśmiewając przy tym chorobę moich niepełnosprawnych dzieci...
Wszystko dlatego, że nie zgadzałam się, by ich pies niszczył mój ogród.

Chcę się przygotować do nowego sezonu pod względem prawnym. Opryski wykonuję bezpiecznie dla siebie i pod nieobecność dzieci i innych osób w pobliżu, ale obawiam się, że sąsiadka może mi nasłać kontrolę na głowę.

Wiem, że wpis jest długi, ale jeśli ktoś doczytał, to proszę o pomoc, podstawę prawną, jakieś pewne informacje: czy środki ochrony roślin (duże opakowania) przeznaczone dla profesjonalnych użytkowników mogę stosować bez szkolenia plecakowym opryskiwaczem w prywatnym ogrodzie? Czy muszę spełnić jakieś warunki? (poza prędkością wiatru i ochroną ciała) by uniknąć problemów z sąsiadką?
Pukam i się witam 21:43, 25 sty 2017

Dołączył: 25 sty 2017
Posty: 3
Do góry
Dzień dobry, już od dawna czytam strona po stronie i się uczę. Ogród pochłania mnie coraz bardziej, kopię, sadzę i zwalczam, a potem upajam się nim i tym co udało mi się wypielęgnować. Radość tym większa, że kompletnie nie znam się na ogrodnictwie i kiedyś usychały mi nawet kaktusy. Nigdy wcześniej nie pomyślałabym, że koszenie trawy, podlewanie i plewienie może tak relaksować. Z niecierpliwością czekam na nowy sezon.
Czas też nadszedł, że zadałam pytanie. Witam Was!
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies