Rano obejrzałam dokładanie zawiązujące się właśnie pąki i liście i nigdzie nie widać śladów jaj.
Również skoczki się chwilowo wyniosły (pewnie bidule do drugiego świata). Szkoda , bo mnie tak wychowano, że każde stworzonko ma prawo do życia, czy musiały czepić się właśnie moich krzaczków?
Napiszę więc skąd zagościły w moim ogrodzie rododendrony:
Pierwszy to ten łaciatek, z żółto zielonymi listkami na pierwszym planie był "dostany".
Prezent imieninowy. Sama nie miałam odwagi kupować rododendronów, bałam się, że jako ogrodowy laik nie dam im rady. A on rósł, pięknie przetrwał zimę , a następnej wiosny ruszyła sprzedaż tych krzewów w oddalonej o 20km Iłowej Żagańskiej (to filia piskarzowickiej szkółki azalii). Nie sposób było się oprzeć. Najpierw przyjechały do domu 4 krzewy, a potem jeszcze 3 następne.
W tym roku kupiłam 6 nowych krzewów, które mam nadzieję zaklimatyzują się równie łatwo jak poprzednie.
Więc i łaciatek i chorowitek to pierwsi podejrzani o przemycenie skoczków do ogrodu. Uświadomiłam sobie, że ten fioletowy łaciatek też kiepsko kwitnie, cześć pąków obumiera a kwiaty są liche. Choć sam krzak dzięki ubarwieniu liści wygląda prześlicznie cały rok.
Kiedy otworzono szkółkę w Iłowej przeczytałam poniższy artykuł:
http://miasteria.pl/miejsce/Szkolka-Krzewow-Ozdobnych-E.-Pudelek-FILIA-ILOWA.html
>
Napisano w nim o "ponadstuletnim parku z jedną z najstarszych w Polsce kolekcji różaneczników. Pomimo wieloletnich zaniedbań w pielęgnacji sędziwe rośliny wyglądają zadziwiająco dobrze. To zasługa łagodnego klimatu i dobrej dla różaneczników gleby"
I to jest ciekawe, ponieważ , każdy z moich krzewów dostał przy posadzeniu po 10 litrów ziemi do roślin kwaśnolubnych i kilkucentymetrową warstwę trocin i kory, a co roku wiosną garstkę nawozu długodziałającego do rododendronów. I to koniec ich pielęgnacji. Pierwszy problem z nimi to ten ze skoczkami.
Duże okazy tych krzewów znajdują się w oddalonym o 40km Parku Mużakowskim (wstyd przyznać - nie byłam, tylko słyszałam)
http://www.intour.pl/42-galeria-296-1.html
oraz kilka kilometrów od niego Kromalu (o czym przeczytałam szukając zdjęć z Parku Mużakowskiego). Również i u nas w poniemieckich ogrodach można zobaczyć egzemplarze kilkudziesięcioletnich okazów tych krzewów.
Oj wiosna poprawię się i odbędę wycieczkę do tych miejsc