c.d. 2007
Trochę się rozkręciłam z zabawą w ogrodniczkę do tego stopnia, że postanowiłam powiększyć mój ogródek. Na szczęście było z czego. I nadal jeszcze jest, tylko jedyny wróg, który mi utradnia moją zabawę to chwaściory. Ciągle toczę z nimi bitwę. Raz one wygrywają, raz ja - tak na zmianę. Czasami bitwa ta jest b.ciężka, więc szybko chyba nie skorzystam z możliwości kolejnego powiększenia pola bitwy.
W rogu jest malutki świerk kaukaski. Słabo rósł przez 6 lat. Praktycznie nie widać, żeby w ogóle rósł. Teraz będzie wreszcie miał dobre warunki, choć w nowym miejscu przez pierwsze lata wiecznie nowe gałązki przemarzały wiosną i w efekcie przyrosty były niewielkie. Po lewej jodła koreańska - też maciupka. Jak będzie większa będzie miała śliczne fioletowe szyszki stojące w górę.
A to miała być wierzba z pomarańczowymi baziami - niewypał, okazała się jakąś dziczką bez bazi.
Kupiliśmy borówki kamczackie. Na betonowej obwódce skrupulatnie układałam kostki granitowe (pozostałość z chodnika).Jak się potem okazało zupełnie nie potrzebnie, bo borówki się tak rozrosły, że teraz nie mogę ręką nawet sięgnąć do tych kostek. A takie śliczne tulipanki wzdłuż obwódki wsadziłam. I takie kwiatuszki, które na biało wiosną obficie kwitną, ale otwierają się tylko jak jest słoneczny dzień. (Nazwy nie znam.) Miała być obwódka kwiatowa. Była, ale 3 lata. Teraz już wiem, że takie krzaki trzeba wsadzać zachowując dużo większą odległość. Myślałam jeszcze, że za 3-4 lata co drugi wykopię i wsadzę w innym miejscu, ale w końcu bałam się, że się nie przyjmą, bo były już spore.