W sobotę praktycznie wszystko z podjazdu zeszło, pracy nie było W niedziele woda się lała strumieniem...Odpływ dał radę, ale wykopany przez eMa rów od frontu zapełniony z "kopką"....
Z prac ogrodowych: - przycięłam brzozy i nie terminowo, ale ciachnęłam maliny....
Na parapecie cisza - jeszcze nic nie kiełkuje
Się chwaliłam, że mnie tylko dooopka boli od tych ćwiczeń...w piątek siadłam na rowerek, pedałowałam przez cały serial+ reklamy....prawie z rowerku nie zeszłam...W sobotę musiałam się zturlać z łóżka
Ale dzisiaj ambitnie będzie skalpel - już poinformowałam eMa, że będzie musiał się nasłuchać odgłosów
Marzenko bardzo Ci współczuję...ja gorączki nie miałam a 3 dni chodziłam po ścianach...Czytam u Ciebie, że planowałaś iść do pracy.... Ja wróciłam po lżejszej chorobie i szczerze: cały czas mnie trzyma(zatoki)...muszę się porządnie doleczyć - pewnie jak dzieci na ferie pojadą, to w końcu dam radę
Czy u Was dzisiaj te rwące rzeki i baseniki też pozamieniały sie w lodowiska????
Taka zima: bleeee.
Martwi mnie, ze cały śnieg na młodym trawniku się stopił i trawka nie będzie miała ochronki Poza tym woda spłynęła na tylną rabatę i na razie tam stała....dobrze, ze nasadzenia na wiosnę, bo by sie wszystko potopiło.....
U mnie zniklo lodowisko na podworzu, jedynie cienki pasek, bo topi sie usypana przez M chalda sniegu, ktora jest wyzej i z niej przeplywa strumyk przez cale podworko. Oczywiscie jak tylko temp spada to sie zamraza i jest slizgaweczka ale jak sie wie gdzie to mozna ja ominac
____________________
IzaBela
Pod Bialo-Niebieska Chmurka***cz.I***
Wizytowka
"Nie moge na dluzej zostac" -wyszeptala Chwila Szczescia - "ale wloze w Twoje serce wspomnienia"