Kochana pisz ile masz ochotę. Ja się ani nie pogniewam, ani nie ucieknę. Ja wiem, że mój ogród nie wygląda dobrze, dlatego tu jestem i każda rada, a i każda dyskusja jest cenna, coś wnosi, a mi daje dużo do myślenia.
A że mój front takie płaski i bez pomysłu, no tak.. bo nie mam pomysłu. Siedzę, patrzę, dumam, coś rysuję, kombinuję i wywalam. Bo nie wiem co zrobić.
Wczoraj sąsiad przejeżdżał jak tak stałam przed domem i aż zapytał czy klucza zapomniałam, że pod płotem stoję
Gdybym robiła dla siebie i według swego gustu, to tak:
Pod domem:
Z jednej strony okna dwa stożki, z drugiej coś szczepionego, płaczącego. Pomiędzy nimi jakieś niskie nasadzenia. Dość jednorodne. Może mieszanka szałwi z seslerią albo stipą?
Pod ogrodzeniem:
Po obu stronach furtki dwaj strażnicy.
Mniej więcej jak się dom kończy - duży krzak i potem nasadzenia stopniowo obniżające się aż do furtki.
Na gęsto, bez żwirku.
Żeby całkiem przesłoniło rynnę, to musiałabyś tam coś bardzo wysokiego posadzić. Coś jak szmaragd.
A względem drzew - to moje skrzywienie i obsesja Bez drzew to dla mnie w ogóle się nie liczy. Nawet gdyby mi sam Pied Oudolf projektował, to też kazałabym mu drzewa przewidzieć
A ja odwrotnie. Drzewa ok, ale jak najmniej. To nie tak, że mi się nie podobają. Bardzo mi się podobają, ale sąsiad ma 20 brzóz u siebie- takich zwykłych, ale 20 metrowych, na przeciwko mam kilka innych, dodatkowo dęby, topole, olchy i inne śmieciuchy, a u mnie liście, pyłki, frędzelki itp. z tego wszystkiego. U siebie mam miłorzęba, drzewka owocowe, orzech włoski, wierzbę hakuro(kolejny "prezent") i na pewno coś bym jeszcze chciała, ale jak najmniej.