Strasznie dawno nie pisałąm nic u siebie.
Nadrabiałam zaległości w pracy, a potem już chęci na pisanie nie było.
Ale też nic ciekawego się u mnie nie działo.
Przedwiośnie - początek marca. Jeszcze śnieg zalega miejscami, ale są już bazie i przebiśniegi się pokazały.
Aniu coś zawsze podziałamy o ile pogoda pozwoli.
Sylwia zobaczymy w sezonie. Ja i tak prawie nie pryskam roślin, więc mam nadzieję że choć przęziorka uniknę. Będziemy z Asią obserwować.
Pierwszego dnia wiosny mieliśmy gości. Były bliziutko z 10 metrów od domku. I stołowały się na moich bylinkach.
Pierwszego dnia wiosny ciąg dalszy. Przynajmniej słonecznie było.
Dziewczyny będę obserwować.
Końcem marca przebiśniegi jeszcze kwitną.
Elu nie pogniewałam się, tylko praca po godzinach i potem już nie miałam siły nic pisać. Za dużo komputera. Na forum zaglądam regularnie, ale z telefonu przeważnie w drodze do pracy. Czasem wtedy coś skrobnę, ale z telefonu nie lubię pisać.
Wiadomości pewnie już nieaktualne, ale takie dorodne kępy ciemierników to mają 40-50 cm i nie tracą liści po kwitnieniu. Dziewczyny brzydkie liście po zimie wycinają, wtedy bardziej widać kwiaty.
Mój dopiero teraz ma raptem jednego kwiatka, a wszystkie liście stracił. No ale był po przejściach, więc i tak cud, że żyje.
Elu i Agatko pięknie dziękuję za życzenia - spełniły się.
W tym okresie najbardziej cieszyły mnie te niebieskości. Jedna kępka w rozkwicie a 20 cm dalej dopiero się budzi. Już myślałam, że tylko jedna kępka przylaszczek się ostała.
I jeszcze takie.
Cebulica syberyjska.
Podczas tego weekendu udało się popracować.
Przesadziłam porzeczkoagrest, jedną winorośl, samodzielnie ukorzenione porzeczki i maliny Laszka z marketu.
Poza tym wiosna w powijakach, na razie trzeba jej oznak szukać z nosem przy ziemi.
Forsycja też jeszcze chwilki potrzebuje, a ta z trzech najbardziej zaawansowana.
Coś się już zieleni, ale za dużo do wstawiania, a za mało, żeby wejść z plewieniem nie niszcząc.
Tojad
Piwonie jeszcze malutkie.
Ożanka zimozielona.
Pierwsze narcyzy. I delikatna zieleń tawuły szarej.
Prawie cały dzień spędziłam plewiąc jagodnik. Te trawiszcza na pierwszym planie, to efekt ogrodzenia większego areału jak był uprawiany. Będę je przykrywać włókniną i składować na niej skoszoną trawę.
Na razie tyle zrobione.
Jeszcze mam pytanie o róże.
To są okrywowe posadzone w tamtym roku na wiosnę. Ciąć czy zostawić. Nie widać na nich uszkodzeń mrozowych, a nie są jakieś wielkie.
A to Hansted Rostock. Widać, że troszkę oberwały. Myślałam czekać jeszcze na większe liście i ciachnąć to co czarne. A kiedy rozgarnąć kopczyki?
I jeszcze mam pytanie. Trzy krzaczki Lemon Rokoko z gołym korzeniem jesienią miałam zadołowane, bo już nie dałam rady posadzić w miejscu docelowym. Boję się, że po tym tygodniu ochłodzenia i deszczu dalej będzie za mokro na sadzenie. Lepiej wtedy je jeszcze zostawić w ziemi czy posadzić do doniczek?