AnnaMS
13:46, 28 mar 2019
Dołączył: 04 gru 2017
Posty: 2103
"A w mym ogrodzie przyćmione światło
pajęcze sieci w liściach zieleni ..."
Witam Was serdecznie, Panią Danusię i wszystkich na tym forum. Jesteście super
Obiecałam że założę swój wątek więc jestem, z takim malutkim poślizgiem
ale w końcu się udało.
Długo zastanawiałam się nad tytułem, bo jak tu określić w kilku słowach ten mały zacieniony skrawek ogródka jeszcze nieukończony, choć upłynęło sporo czasu od jego założenia? A czas nas goni...
Dla tych co lubią opowiastki - krótka historia działeczki do roku 2000, ci co lubią fotki muszą troszkę poczekać
Ogródek powstał na dawnym warzywniaku dziadków - babci Jasi i dziadka Józefa.
Tuż przy drodze wyjeżdżonej przez furmanki a potem przez ciągniki rosły ziemniaki lub buraki pastewne, a za nimi ciągnęły się grządki warzywne obsadzone nagietkami i maciejką. Rabaty dopełniał aromatyczny koper samosiejka. W kilku miejscach na stałe zagościł chrzan dodawany przez babcię Jasię do ogórków małosolnych i kiszonych, a na każde Święta Wielkanocne obowiązkowo tarty przez mojego dziadka Józefa.
Warzywniak ciągnął się do gąszczu malinowego w którym to małe ptaszyny wiły sobie gniazdka - i w tym miejscu obecnie jest granica ogródka.
Przy maliniaku stały ule buczące przez całe lato. Nad tymi ulami w upalne dni unosił się przepiękny zapach miodu i wosku pszczelego. Nad nimi rozpostarła swoje gałęzie wielka czereśnia każdej wiosny obsypana białymi pięknie pachnącymi kwiatami. Szpaki uwielbiały to drzewko
Dalej ciągnęły się pola uprawne dziadka, a potem sąsiada podzielone ukwieconymi miedzami (fioletowe dzwonki, żółte lwie paszcze, rumianki, kremowo-białe baldachy dzikiej marchewki...) aż do samego stawku obsadzonego z jednej strony dużymi topolami, w którym to można było się ochłodzić latem, poobserwować życie wodne, a zimą pojeździć na łyżwach.
To jest zdjęcie domu moich dziadków zrobione z drogi. Tu gdzie rosły ziemniaki, teraz jest wjazd na działeczkę. Wzdłuż ogrodzenia rosną brzozy i kilka dekoracyjnych bylinek.
Bok działki widoczny na zdjęciu był ciekawostką kompozycyjną - nasadzenia w tamtych czasach były przeważnie praktyczne czyli coś do zjedzenia i coś do flakonu na wiosnę i jesień. (oprócz tych nasadzeń babcia miała piękny kolorowy ukwiecony ogródek przydomowy o który dbała razem z córkami, wtedy były modne przeważnie kwiaty siane, np. cynie, czarnuszki, nagietki, dużo też było bylin: maki, floksy, obowiązkowo róże, szparag i tzw. kaszka do bukietów, na środku ogródka pod forsycją zwaną złotym deszczem było oczko wodne zrobione z metalowej misy, obsadzonej kolorowymi bylinkami, udekorowane polnymi kamieniami, przy wejściu panoszyła się różowa rosa rugosa i przepięknie pachnący jaśmin).
Wracając do tego nasadzenia wzdłuż domu /bo o tamtych czasach można pisać w nieskończoność/ - w rzędzie rosły: topola, świerk, bez lilak o białych pachnących kwiatach, dalej kilka wiśni, po środku chyba dwie czeresienki. Między drzewkami posadzone były porzeczki białe, czerwone i czarne. Wszystko to dopełniały irysy o jasnych barwach-żółte i fioletowe oraz dalie bordowe i łososiowe.
Dziś nie ma już stawku - pozostała zarośnięta niecka, czereśni, wiśni, porzeczek, ukwieconych miedz, uli ... Została tylko jedna jabłoń Antonówka - jedyne drzewko z mini sadku posadzonego na początku lat 90-tych przez moją mamę Halinę.
pajęcze sieci w liściach zieleni ..."
Witam Was serdecznie, Panią Danusię i wszystkich na tym forum. Jesteście super

Obiecałam że założę swój wątek więc jestem, z takim malutkim poślizgiem

Długo zastanawiałam się nad tytułem, bo jak tu określić w kilku słowach ten mały zacieniony skrawek ogródka jeszcze nieukończony, choć upłynęło sporo czasu od jego założenia? A czas nas goni...
Dla tych co lubią opowiastki - krótka historia działeczki do roku 2000, ci co lubią fotki muszą troszkę poczekać

Ogródek powstał na dawnym warzywniaku dziadków - babci Jasi i dziadka Józefa.
Tuż przy drodze wyjeżdżonej przez furmanki a potem przez ciągniki rosły ziemniaki lub buraki pastewne, a za nimi ciągnęły się grządki warzywne obsadzone nagietkami i maciejką. Rabaty dopełniał aromatyczny koper samosiejka. W kilku miejscach na stałe zagościł chrzan dodawany przez babcię Jasię do ogórków małosolnych i kiszonych, a na każde Święta Wielkanocne obowiązkowo tarty przez mojego dziadka Józefa.
Warzywniak ciągnął się do gąszczu malinowego w którym to małe ptaszyny wiły sobie gniazdka - i w tym miejscu obecnie jest granica ogródka.
Przy maliniaku stały ule buczące przez całe lato. Nad tymi ulami w upalne dni unosił się przepiękny zapach miodu i wosku pszczelego. Nad nimi rozpostarła swoje gałęzie wielka czereśnia każdej wiosny obsypana białymi pięknie pachnącymi kwiatami. Szpaki uwielbiały to drzewko

Dalej ciągnęły się pola uprawne dziadka, a potem sąsiada podzielone ukwieconymi miedzami (fioletowe dzwonki, żółte lwie paszcze, rumianki, kremowo-białe baldachy dzikiej marchewki...) aż do samego stawku obsadzonego z jednej strony dużymi topolami, w którym to można było się ochłodzić latem, poobserwować życie wodne, a zimą pojeździć na łyżwach.

To jest zdjęcie domu moich dziadków zrobione z drogi. Tu gdzie rosły ziemniaki, teraz jest wjazd na działeczkę. Wzdłuż ogrodzenia rosną brzozy i kilka dekoracyjnych bylinek.
Bok działki widoczny na zdjęciu był ciekawostką kompozycyjną - nasadzenia w tamtych czasach były przeważnie praktyczne czyli coś do zjedzenia i coś do flakonu na wiosnę i jesień. (oprócz tych nasadzeń babcia miała piękny kolorowy ukwiecony ogródek przydomowy o który dbała razem z córkami, wtedy były modne przeważnie kwiaty siane, np. cynie, czarnuszki, nagietki, dużo też było bylin: maki, floksy, obowiązkowo róże, szparag i tzw. kaszka do bukietów, na środku ogródka pod forsycją zwaną złotym deszczem było oczko wodne zrobione z metalowej misy, obsadzonej kolorowymi bylinkami, udekorowane polnymi kamieniami, przy wejściu panoszyła się różowa rosa rugosa i przepięknie pachnący jaśmin).
Wracając do tego nasadzenia wzdłuż domu /bo o tamtych czasach można pisać w nieskończoność/ - w rzędzie rosły: topola, świerk, bez lilak o białych pachnących kwiatach, dalej kilka wiśni, po środku chyba dwie czeresienki. Między drzewkami posadzone były porzeczki białe, czerwone i czarne. Wszystko to dopełniały irysy o jasnych barwach-żółte i fioletowe oraz dalie bordowe i łososiowe.
Dziś nie ma już stawku - pozostała zarośnięta niecka, czereśni, wiśni, porzeczek, ukwieconych miedz, uli ... Została tylko jedna jabłoń Antonówka - jedyne drzewko z mini sadku posadzonego na początku lat 90-tych przez moją mamę Halinę.
____________________
Zielony zakątek z Antonówką
Zielony zakątek z Antonówką