Rosahumus trudno nazwać nawozem interwencyjnym po zastosowaniu którego szybko można zauważyć zmiany we wzroście czy kwitnieniu roślin. Nawet obserwacje w ciągu jednego sezonu wegetacyjnego nie dadzą widocznych efektów. Stosowałam Rosahumus w poprzednich dwóch latach. Jest to bardziej środek wzbogacający glebę i ją odżywiający niż nawóz odżywczy do roślin. Jego stosowanie i oczekiwanie efektów jego działania ma na dłuższą metę sens wtedy kiedy zdecydujemy się na uprawę ogrodu bez używania chemii. Po dwóch latach mogę stwierdzić, że wyraźnym widocznym efektem jest poprawa struktury gleby, a co za tym idzie lepsze warunki do wzrostu roślin i ich wyższa zdrowotność. Jednak u mnie chemia została całkowicie wyeliminowana z ogrodu a gleba wzbogacana jest kompleksowo wieloma składnikami organicznymi takimi jak biohumus w postaci płynnej i stałej z własnej produkcji, różnymi gnojówkami roślinnymi, minerały dostarczane są dzieki rozsianiu mączki bazaltowej, a rośliny chronione przed chorobami naturalnymi metodami. W takim ogrodzie kwasy humusowe dostarczone do gleby przyczyniają się do rozwoju mikroorganizmów glebowych a te z kolei dbają o lepszą przyswajalność przez rośliny składników pokarmowych pobieranych z gleby. Zrobienie pól doświadczalnych gdzie na jednym zastosujemy Rosahumus a na drugim nie da po pewnym czasie jedynie odczucie w różnicy struktury gleby, natomiast w samym wyglądzie roślin aż tak spektakularnych różnic bym się nie spodziewała. Wiele razy czytałam, że ten nawóz nie działa, że ktoś nie widzi różnicy itp. Nie widzi bo nie wie na co patrzeć, nie widzi bo leje chemię i zabija to co za pomocą Rosahumusu mógł w glebie zbudować. Jednak wszystkim, którym na sercu leży zdrowy i naturalny ogród bez chemii polecam serdecznie Rosahumus.
____________________
Pozdrawiam, Gosia