Zdecydowanie czerwiec w moim ogrodzie to czas róż. Rozszalały się na dobre, szkoda, że nie znam wszystkich nazw moich krzewów.
Wzdłóż chodnika od furtki lewa strona - biała snow white (nie schneewitchen jak pisałam wcześniej), burgundowa ingrid bergmann i różowa nn
Prawa strona chodnika furtkowego, szpaler różowych nn (starych), podobnych chyba do bonici
Dalej rabata różana wzdłuż boku domu:
graham thomas + chyba quinn of england, pomiędzy nieśmiało chopin
charles austin (na żywo bardziej morelowa niż różowa - pięknie pachnie)
żółta nn, pachnąca, parkowa ok 2m wysoka, duuuuży krzak co roku, oraz white fairy
I na deser najskromniejsza na ten moment (ale już niedługo) w środku zdjęcia pąki, chopin, kwiaty ma na razie od tyłu
Zapomniałabym o cudnej, pachnącej i pięknej księżniczce, choć czasem kapryśnej, kronprinsesse mary
Dość już tego, bo mam oczopląs...