A wiesz Magda że ja zawsze chciałam żeby mój dom był otoczony polami kukurydzy Nasz znajomy tak miał. Pięknie tam było.. My dwa lata temu mieliśmy z jednej strony kukurydzę, ale oddzieloną ulicą, więc to nie to samo. Każdy lubi co innego A z dzieciakami łaziliśmy po tym polu i bawiliśmy w chowanego Teraz mamy zwykłą pszenicę i to nie to samo.
Oluś, ale w tej 'Naszej ' kukurydzy to dziki spacerki do Naszego zachaszczonego sadu urządzają i inne borsuki podobno też tam w chowanego sie bawią, wiec ja osobiscie nielublju... u mnie to kiszka taka jest, że z tej 1 strony kukurydza już od kilku lat niezmiennie aż do stycznia te badyle sterczą. Na drugiej części tj półn-zachodniej ścianie mamy sąsiadów, którzy bywają średnjo 2 -3dni w domu. Od południa Nasz co prawda, ale zupełnie dziki sad i stare spruchniałe budowle, czyli busz totalny...od wschodu też stary sad opuszczony no i od północy pole zbożowe oodzielone od Nas ulicą. Więc nudą, nudą wieje Panie.... Ja sama wiecznie z córką, więc mi brakuje ruchy wizualnego ,eszcze jak ta kukurydza mała była, to widziałam co dzieje się po tamtej stronie... a jak to kukurydzysko urosło to już całe g.widzę
Witaj. Buszowałam w kukurydzy i ... znalazłam fajny plac, idealny pod ogród. Patrzę, patrzę, a właścicielki wątku od lipca nie ma
Ale zaznaczam, bo tu będzie się dużo działo
Pozdrawiam