Hortki będą, M jkuż nie marudzi....w grudniu mówisz?, no oby tylko mrozu nie było...to będzie git
Kasiu co to za choróbsko?...każda z nas ma zakwasy, albo jakieś "połamania" poogrodowe...jak rośnie i oko cieszy to takie niedyspozycje chwilowe w ogóle nie martwią i nie przeszkadzają
He, he werbeny od koleżanki?, albo wszystko po 2 zł?...już żaden M w to nie wierzy...
Buziam
Tyle, że te werbeny naprawdę od koleżanki.... a eM i tak nie wierzy.....
Ja dziś cały dzień na dworze.... prawie wszystko zrobiłam....ale ledwie żywa jestem...nie dziwię się, że odchorowałaś solidne kopanie.....na szczęście niedyspozycja chwilowa
Danusiu, a u Ciebie tak nie jest???.....przecież z Was to pracusie na medal
Ja w tygodniu naprawdę kończę pracę jak już się ściemnia.....nie mam kiedy do ogrodu wyjść, a wszystko czeka na mnie....:/
Więc takie 2 godziny to maaaaasa czasu
Kasiu, ale my zazwyczaj w dwie osoby a Ty chyba raczej sama walczysz. Ale mięśnie sobie przy okazji wyrobisz i ze sztangielkami już nie będziesz musiała ćwiczyć
No i ja tak trochę ściemniam, bo tu zdjęcie cykam i głównie to tak do "przytrzymywania, podawania, przenoszenia" jestem. Jakieś cięższe prace typu kopanie to raczej małżonek. Dzisiaj "walczyliśmy" z przesadzaniem borówek i praktycznie nic więcej nie zdążyliśmy zrobić. A tylko 9 borówek przesadzaliśmy.
Mięśnie to jak Pudzian będę miała.........ale kręgosłup to kiiiicha dosłownie- trzeba będzie jakiś masaż po sezonie sobie fundnąć
My też dosadziliśmy 3 borówki - ze 2 tygodnie temu....i teraz mamy 9 sztuk zostały solidnie wyściółkowane, za radą Asi, przekompostowaną ściółką z sosnowego lasu przytarganą i zmieszaną z przekompostowaną korą.....wysypaliśmy 5 centymetrową warstwę..... wygląda fest zrobię jutro focie
Dziś zrobiłam w końcu coś jesiennego na ganek.. Zwlekałam tyle, bo nie chciałam wyrzucać jednoroczych...cały czas wyglądały pięknie...dziś trafiły na taras...