Alu, czyli i u was.
Jakoś mi jednak żal, bo było ładnie, teraz znowu po 8 latach muszę coś wymyślić, szczerze, jeszcze nie mam pomysłu. Znając siebie, jak mnie wena najdzie, coś wymyślę.
Ci, co stracili rośliny..buksy, pewnie też, żałują, taki los ogrodnika.
Alu, mnie cieszy to, że do mnie zaglądasz, kochana ile lat minęło, jak byłaś u mnie , ja już nie pamiętam...ale pamiętam radość, rozmowy, i te najlepsze...hodujesz .co to było?...wiem, mech, to twój mąż..i ona dalej tam rośnie i walczębuziaki, zdrówka, nie daj się
Matulu, ja do góry i dołu ha ha.
A skończyło się dobrze
Mam taką fajną koleżankę Ewę, specjalistka.. i ona mi powiedziała, że nie jestem asertywna, a powinnam i już jestem.
Oj byłam, 2 miesiące, to za długo, ale i tak gość miał lepiej, jak ja, ale czegoś się nauczyłam. Gość powinien być góra 7 dni. Kurcze, ale jestem sobek
Jeśli mogę to chętnie. U mnie ten piaskowy w łące, tam pasuje, a nad Karlem co rok myślę by w łąkę przenieść i jak wiosną liście puszcza to mi żal, a potem żałuję, że nie przeniosłam
Popieram. Gość meldujący się do nas na całe lato, to już nie gość, ale sobek i sknerus. Wyjazd do uzdrowiska kosztuje, a wyjazd do znajomych, nic. Oszczędność w domu własnym na energii i wyżywieniu, ma praniu, po prostu na wszystkim. I zero obowiązków, a jeszcze wymogi. Żeby chociaż poczuwał się do pomocy. Ale tak z reguły nie jest. Jest na urlopie. A kiedy gospodarze mają być na urlopie? Na pewno zimą.
Znam ten ból. Miałam takie najazdy, na miesiąc.Z dziećmi, z grymasami, a potem obmowa po rodzinie. W końcu się wkurzyłam. Urlop, proszę bardzo, zamówiony pokój. i sobie urlopujcie. Skończyło się.
Gości lubię, ale nie rezydentów.
Irenko
pospacerowałam z przyjemnością po Twoim ogrodzie
tak długi gość ,to faktycznie za długi ......
ja to jeżdzę wszędzie na 3 dni z podróżą -1 dzień podróż ,kolejny na miejscu i w 3 powrót nie zdażę się zaśmiergnąć hihi
mnie takie słowa ile to roboty i po co .....też podcinają skrzydła ,dlatego wolę nasze forumowe spotkanka -od razu jest fajniej,weselej i odstresująco