W piątek po południu zaczął lać deszcz. I chociaż w sobotę od rana świeciło piękne słońce, to ilość wody była już tak duża, że gleba nie była w stanie jej przyjąć. Brodzenie w kaloszach po krystalicznie czystej deszczówce, przyglądanie się grze światła na wodzie, odbiciu nieba i roślin sprawiało mi wielką frajdę - takie chwilowe spełnienie marzenia o oczku
Ale mam nadzieję, że ten nadmiar wody z nieba nie utrzyma się zbyt długo, bo kolejne podtopienie w tym roku roślinkom dobrze nie zrobi. Ale cóż, na to wpływu nie mam.
Kanciki spłynęły z wodą ...
Na ścieżce strumień, do którego przylatują ważki
Oregano przegląda się w wodzie