Astrid Lindgren, Dzieci z Bullerbyn, Wyd. Nasza Księgarnia, przedład Ireny Wyszomirskiej
"W końcu jednak nadszedł nareszcie wieczór wigilijny
i jedliśmy kolację przy rozsuwanym stole w kuchni. Na stole paliły się świece i stała cała masa jedzenia, ale ja jadłam niemal wyłącznie szynkę. No i oczywiście kaszę. Bo chciałam znaleźć migdał."
Lissa mieszkała w jednej z 3 Zagród w Szwecji:
"Gdy następnie weszliśmy do pokoju, choinka była zapalona, a na stole paliły się świece.
Tatuś przeczytał o Dzieciątku Jezus z Biblii. A ja powiedziałam bardzo ładny wierszyk, który zaczyna się tak: Ty mały, śliczny Jezusku, co leżysz na słomie .... .
W wierszu tym powiedziane jest, że właściwie to Jezus powinien dostawać całą masę prezentów i tort. Ja też tak sądzę. A zamiast tego my dostajemy prezenty.
(...) Lubię, gdy ludzie się cieszą, jak dostają prezenty! Jest to równie przyjemne, jak gdy się samemu dostaje prezent.
Potem tańczyliśmy wokół choinki, a wszyscy z zagrody Północnej i Południowej przyszli, by na w tym pomóc. Dziadziuś też przyszedł, chociaż nie mógł tańczyć. Zdaje się, że tańczyliśmy "I znowu jest gwiazda" i "Koś, koś owies" co najmniej dwadzieścia razy.