No właśnie, pieski małe dwa.
Mamy na stanie dwa setery. Rodzeństwo z piekła rodem…
Fela zwana czule Francą oraz Merlin vel Brysiek (ja czasami nazywam go Pefron)
Kocica mieszka w tej chwili ze mna a psy z moim M…
Seter angielski żyje 10-12 lat a nasza dwójka ma juz 11 i żyjemy z myślą, że to już jest końcówka ich życia
Na razie są jeszcze w formie i oby jak najdłużej.
I tak jesteśmy zdziwieni ich stanem bo to psy po przejściach, szczególnie Bryś.
Irlandzki farmer, od którego moj M wziął Felkę zadzwonil do malzona po paru miesiacach. Powiedzial, ze ma jeszcze psa z tego samego miotu i chcialby go oddać bo to zwierzę niewyuczalne i bezproduktywne.
Moze go oddać bo inaczej to zabierze go na pole, zalatwi sprawe lopatą a lisy dokonczą…
Dzwoni do malzona bo wie, ze lubi setery (Felka pojawila się po pozegnaniu naszej seterzycy szkockiej)
Małzon pojechal. Odebral trzęsąca się, brudną, skołtunioną kupę nieszczęścia.
Pies mial dreda na dredzie, byl potluczony, usmarowany gownem i telepal się jak osika.
Malzon go odebral, nie dał w zęby chlopu i pojechał.
Doszorował biedaka i zaczął szukać dla niego domu.
Wiecie….po trzech dniach żaden dom nie był juz wystarczająco dobry dla jego psa.
Nasze psie nieszczęście było trenowane do polowań ale rzeczywiście nie jest specjalnie wyuczalne.
Po „tresurze” ma uszkodzoną krtań, zapewne od kopniaków, polamane i zrośnięte krzywo żebra, nie widzi tez zbytnio na jedno oko…
Polowaac nie lubi. Lubi biec prosto przed siebie.