Byłam w Niderlandach, spotkałam wspaniałych ludzi i poznałam ich ogrody. Już tęsknię do urlopu za rok, do wrażeń estetycznych, wymiany myśli i pięknych miejsc.
Po powrocie nadal zastałam upały i suszę (nic nowego od 3 miesięcy) - zmobilizowałam się i podłączyliśmy punkty wodne, w sobotę woda lała się strumieniami na 3 węże (co wyschło, to wyschło - najbardziej dostały brzozy, nawet jarzęby - choć podlewane przed odjazdem, tawuła zapomniana, popaliło hortensje i jedną cześć rabaty pod tulipanowcem), trawnika nie biorę pod uwagę, na razie nazywam go klepiskiem. Iza - Konstancja i Agnieszka - Admette pytały "lać wodę?" Z niejakim opóźnieniem odpowiadałam "lać". A co by było gdyby nie one?
A Zielnik poszedł w inne miejsce (wokół szklarni).
Dzięki, Asiu, podoba mi się ta Natashka. Ona rośnie u Ciebie jako pojedynczy krzew, czy masz obok niej inne różyczki? Podpytuję też o odległości A masz może inne z mojej listy do ewentualnego pomierzenia?
W ogrodzie przybywa coraz więcej samodzielnie złożonych dekoracji
Ktoś ( czyli ptaszek) mi dzisiaj rynny czyścił, tylko do kosz nie trafiał
I chyba nie jest zwolennikiem mchu pomiędzy płytami i będziemy mieć konflikt upodobań
I taką zdobycz znaleźliśmy przypadkiem Wożę ją od soboty w samochodzie w bagażniku, bo czekam aż syn wróci z obozu i pomoże mi wyciągnąć. Choć eM się śmieje, że pewnie sama dała bym radę.
W weekend wróciłam z Holandii poprzywoziłam sobie pare drobiazgów, ogrodowych oczywiście. Takie fajne mieli przeceny, że aż szkoda było zostawić w sklepie .
Przywiozłam:
domki dla owadów
doniczki
wczoraj upchałam w nie kfffiatki
ja mam kore ta przekompostowana ...wszedzie!!! i jeszcze bede dosypywać grubiej ...ratuje mój czas bardzo ...oj bardzo ...mysle ze 10x mniej czasu dzieki niej spedziłam w tym roku w plewniku
Przywiozłam trochę z lasu dobroci do wianków i dekoracji, kamienie. Takie były w drodze powrotnej ze Śnieżki. Leżał poniżej ścieżki wielki kamień wielkości piłki, ale za ciężki, wiec zabraliśmy kawałki.