Zawsze otwarcie sezonu mamy u siebie, na początek trudne i uciążliwe prace (wysokie żywopłoty, zbieranie suszu, mycie mebli) Jedna osoba by to robiła w miesiąc, a ja muszę posprzątać, uślicznić ogród i mogę gości przyjmować i wtedy ruszam w teren
A ogród czuje się zaopiekowany Resztę zrobię sama po godzinach. Np, dzisiaj wlazłam w świerki - podrapałam się, ale poczyściłam je od tyłu, gdzie się nie wchodzi w zasadzie, bo trzeba się przedzierać. Włosy potargane i kolki we włosach. Zamiast kwiatów.