Potem doszły muchołówki, tłustosze, rosiczki. Rosiczka żyła długo, ale najkrócej i najszybciej zrobiła się nieciekawa, pozostałe doskonale rosną, Grzesio łapie do ich podlewania deszczówkę. Zrasza je codziennie mgiełką.
Grzesio przez ten czas bardzo ewoluował, zainteresował się szczegółowo roślinami owadożernymi. To wcale nie jest łatwe. Rosły mu jak szalone, bo łowił dla nich latem muchy i komary i żywe wrzucał, aby je karmić. Podlewał deszczóką i zraszał.
Dzbanecznik, który dostał razem z Matim przy okazji prac w zimozielonym ogrodzie rozrósł się, aż wymagał podpórek.