Nie jest do uratowania, ma chorobę, która w takim stadium nie jest uleczalna.
To werticilioza, ale żeby to potwierdzić przetnij gałazkę i zobacz, porównaj ze zdjęciem w linku.
Ja bym to zostawiła teraz, niech trawa wzejdzie, uwałujesz lekko młody trawniczek po koszeniu najwyżej na kawałku, jak będzie poprawa, to zrobisz to na całości, a jak źle bo będzie się przyklejało, to po prostu zostawisz.
Z tym przywiązywaniem to jest tak, że ona przyrasta korzonkami, ale jak ma duży ciężar i jest ogromna, to może lepiej przywiązywać. Jednak nie znam przypadków aby odpadła jeśli nie przywiązana.
A w przypadku bluszczu mam takie doświadczenia.
Nic nie szkodzi, że umkęło. Donice wciąż czekają na docelowych lokatorów. Póki co są zajmowane przez wysadzone z działki krzaczki, tylko na czas prac przygotowujących teren.
Dziękuję za odpowiedź.
Ja też, Qurczę, mam szczęście! bo ją mam! I jest fajny dodatek "Jaki to szkodnik, jaka to choroba"... Akurat mi się przydał, bo przed chwilą odkryłam, że na liściach mojego Wredeia są dziwne bąble... Jutro generalne psikanie ogrodu.
Uściski dla Ciebie Danusiu i dla Wicia
No...masakra z tym deszczem....u mnie padało do południa i to dość mocno, ale przestało.....Teraz są tylko chmury....
Kiepsko, że stoicie z robotą....ale z naturą się nie wygra......