Mój jesienny ogród
03:58, 03 wrz 2014
Witajcie.
Byłem wczoraj na półwyspie, w Tommy Thompson Park i nie zawiodłem się na Kormoranach, leciało ich tysiące, klucz za kluczem. Trochę była kiepska widoczność, było gorąco i 95% wilgotności, więc na zdjęciach widać taką siwuchę. Byłem tam już od 14:30 i już leciały. Na początku po kilka sztuk ale z czasem leciały coraz większe klucze. Widoczność była słaba więc musiałem wyszukiwać ich przez aparat, z założoną lufą. Gołym okiem widziałem ich po około dwu minutach. Powiedziałem sobie, że jadę na nie długi czas ale oczywiście siedziałem do zmroku. To jest tak fantastyczny widok, że mógłbym tak stać, cały dzień i patrzyć się. Wieczorem do tego jeszcze znów się rozegrały piechotki i weź tu człowieku jedź do domu. Na półwyspie już jesienne kolory, ale to z suszy, cały półwysep jest sztucznie zrobiony i usypany jest z gruzu, więc na takim lichym towarze, niezbyt drzewa bujają. Królują tam nawłoć, trawy, trojeść amerykańska i osty. Jest swojsko prawie jak u mnie nad Wisłą. Zdjęć zrobiłem wczoraj 310 i nakręciłem film, jak startują trzy łabędzie i odlatują na tle Dawntawn. Noc znów była upalna, gdy wracałem, było 25 a rano o 6 było 20ºC, więc pojechałem w króciakach, chyba już ostatni raz, straszą że ma się ochłodzić w nocy do 14ºC. Nie byłem daleko w długi weekend, bo straszyli burzami a po drugie było bardzo gorąco i straszna wilgoć. Ale przez te trzy dni, na robiłem dużo ptaków. Już dochodzę do wprawy w ich robieniu. Aparat też trochę wyczułem ale oczywiście instrukcji jeszcze nie czytałem, z braku czasu. Elektronika jest super, normalnie komputer jest teraz w aparacie.
Bogdziu, Haniu, dziękuję bardzo. Kanada super kraj, ja tylko oglądam jakieś, że tak się brzydko wyrażę, ochłapy. Żeby zobaczyć naprawdę widoki zapierające dech w piersiach, trza ujechać przynajmniej 200-400 km. Na takie eskapady nie mam już siły ale cały czas próbuję się wkręcić w jakiś wyjazd. W takiej temperaturze i wilgotności dochodzącej do stówy, jechać 100 km na rowerze, jeszcze z moim bagażem, to dla mnie już za dużo. Staram się pokazać jak najwięcej ale gdy słucham opowieści a potem włączam sobie mapę w googlach i oglądam fotki, lub otworzę jedną ze swoich książek, to ogarnia mnie bezsilność. To kraj który naprawdę ciężko ogarnąć, nawet na mapie a co dopiero mówić, w realu. Pozdrówka
Byłem wczoraj na półwyspie, w Tommy Thompson Park i nie zawiodłem się na Kormoranach, leciało ich tysiące, klucz za kluczem. Trochę była kiepska widoczność, było gorąco i 95% wilgotności, więc na zdjęciach widać taką siwuchę. Byłem tam już od 14:30 i już leciały. Na początku po kilka sztuk ale z czasem leciały coraz większe klucze. Widoczność była słaba więc musiałem wyszukiwać ich przez aparat, z założoną lufą. Gołym okiem widziałem ich po około dwu minutach. Powiedziałem sobie, że jadę na nie długi czas ale oczywiście siedziałem do zmroku. To jest tak fantastyczny widok, że mógłbym tak stać, cały dzień i patrzyć się. Wieczorem do tego jeszcze znów się rozegrały piechotki i weź tu człowieku jedź do domu. Na półwyspie już jesienne kolory, ale to z suszy, cały półwysep jest sztucznie zrobiony i usypany jest z gruzu, więc na takim lichym towarze, niezbyt drzewa bujają. Królują tam nawłoć, trawy, trojeść amerykańska i osty. Jest swojsko prawie jak u mnie nad Wisłą. Zdjęć zrobiłem wczoraj 310 i nakręciłem film, jak startują trzy łabędzie i odlatują na tle Dawntawn. Noc znów była upalna, gdy wracałem, było 25 a rano o 6 było 20ºC, więc pojechałem w króciakach, chyba już ostatni raz, straszą że ma się ochłodzić w nocy do 14ºC. Nie byłem daleko w długi weekend, bo straszyli burzami a po drugie było bardzo gorąco i straszna wilgoć. Ale przez te trzy dni, na robiłem dużo ptaków. Już dochodzę do wprawy w ich robieniu. Aparat też trochę wyczułem ale oczywiście instrukcji jeszcze nie czytałem, z braku czasu. Elektronika jest super, normalnie komputer jest teraz w aparacie.
Bogdziu, Haniu, dziękuję bardzo. Kanada super kraj, ja tylko oglądam jakieś, że tak się brzydko wyrażę, ochłapy. Żeby zobaczyć naprawdę widoki zapierające dech w piersiach, trza ujechać przynajmniej 200-400 km. Na takie eskapady nie mam już siły ale cały czas próbuję się wkręcić w jakiś wyjazd. W takiej temperaturze i wilgotności dochodzącej do stówy, jechać 100 km na rowerze, jeszcze z moim bagażem, to dla mnie już za dużo. Staram się pokazać jak najwięcej ale gdy słucham opowieści a potem włączam sobie mapę w googlach i oglądam fotki, lub otworzę jedną ze swoich książek, to ogarnia mnie bezsilność. To kraj który naprawdę ciężko ogarnąć, nawet na mapie a co dopiero mówić, w realu. Pozdrówka