Wracam do Was po wakacjach i jako takim "ogarnięciu się". Jeszcze przedwczoraj, w niedzielę odwiedziłam z moimi mężczyznami niejako "po drodze" całkiem ładny, choć młody ogród pokazowy Kapiasów w Goczałkowicach, no a wcześniej znowu byłam w największym zagłębiu ogrodowym świata, odwiedzając miejsca całkiem dla mnie nowe i takie w których już byłam, ale które w pełni lata wyglądają zupełnie inaczej. Dużo wrażeń, aż do przesytu

. Będę się nimi pewnie dzielić w długie zimowe wieczory, ach jak to bardzo niedługo, brrr

.
Z powodu lenia nie zrobiłam w sierpniu żadnych jeszcze zdjęć z mojego ogrodu aż do dzisiaj. A i to na trzy razy, bo deszcz mnie co i rusz wyganiał. A tak się pięknie dzień zapowiadał przed południem. Za to widać jak dobrze działa odwadnianie i wydane środki nie poszły tak całkiem w błoto, chociaż można rzec, że poszły dosłownie do ziemi

.
Więc u mnie: