Dziękuję Monitko
A....boli mnie tyłek, bolą ręce.....i "pachną" ręce gnojówką |(zaraz wyjaśnię). Dziś była znów magiczna pogoda - bardzo rano popadało chwilę, potem przestało, wyszło słonce i znów było ciepło. Po południu zerwał się chłodny wietrzyk a następnie przyszła taka "cisza przed burzą" kiedy to nie drgnie żadne ździebełko trawy i jest tak cicho i tak cieplutko...więc znów kolejny dzień buszowałam w ogrodzie.
Z moim kolegą Adamem (namawiam go mocno na założenie swojego wątku) uporaliśmy się z mikoryzowaniem pozostałych roślin, grabieniem liści, dosadzaniem derenia itp a następnie rozprawiliśmy się z całą tą kupą trawy zbieranej od połowy lata (skończyło się miejsce w kompostowniku)....
Wyściółkowaliśmy nią rośliny, część rozłożyliśmy na rabatach luzem. Zapach w ogrodzie nieziemski bo pachnie takim fajnym "krowim plackiem" (ktoś tu na forum pisał, że lubi zapach rozkładającej się trawy)....
Niby niewielka kupka ale jednak wożenia i rozkładania było trochę. Szpadel się nie sprawdził, wideł nie miałam więc rozkładaliśmy rękoma. Niby w rękawiczkach, ale materiałowych i teraz cała pachnę tym gnijącym zielskiem. Ale się cieszę, że kawał dobrej roboty wykonany, mam nadzieję że i ta mikoryza i ta ściółka pójdą roślinkom na zdrowie.
Teraz kąpiel, ciepła herbatka, pidżamka i lenistwo z książką czy gazetą w ręku.....
PS - marzenia ściętej głowy bo zanim oporządzę dzieciaki to się już zrobi późno, nie mógł ktoś wymyślić weekendu 3 dniowego??? Dla mnie byłoby w sam raz.