Kochani życzymy samych szczęśliwych dni, dużo dobrych ludzi wokół, tylko pogodnych myśli w głowie i moc miłości w sercu. Niech te Święta będą dla Was wyjątkowe i wypełnione bliskością kochanych osób. A Boża Dziecina Błogosławi Chojnie.
U nas już pachnie mchem i lasem i kapustą z grochem
Basiu - dzięki, a wiesz, że ja też lubię bajki z mchu i paproci mam kilka kamieni przywleczonych z lasu pokrytych mchem
Lidzia, Zuzanko - dziękuję, planowałam tygodniami, nawet już latami, ale nie gadałam za bardzo głośno, czasami coś przebąknęłam
Ewo, chciałabym chciała... Elisko nie strasz szczękami
Joluś - niestety nie, chociaż przymierzałam się w końcówce lata, ale nie za bardzo wiedziałam jak sobie poradzę ze zbrojeniem, jak wyjść z kątami prostymi, bałam się też, że różnica centymetra, dwóch na dole, pociągnie u góry do 10 cm, a przecież trzeba umiejscowić okna w drewnianych ramach.
Panowie, którzy robili mi ścieżkę, tą długą przez cały ogród i wycinali wielkie sosny i świerki teraz zrobili te prace. Dla mnie zostanie przód i wejście, a jeszcze mi się w głowiżnie nie wyklarował
A oto fotki bajzlowni... proszę nie patrzeć na bałagan...bo zniknie
To ta istniejąca drewutnia będzie powiększana aż do kompostowników. W czarnych pojemnikach są kamyczki otoczaki, będą wysypane na rabatę z przodu domu, przy schodach. Hotel dla ptaszków też będzie przewieszony w inne miejsce.
natomiast po wszystkim kompostowniki będą reanimowane, bo są w opłakanym stanie. Ten prawy kompostownik stał po lewej stronie bliżej drewutni...przenoszenie to koszmar.
rabata przy schodach, po liftingu...jeszcze nie skończona, dałam czarną szmatę, gdyż bedą na niej wysypane kamyczki otoczaki. Rozplenice dzieliłam na rabacie rogalowej i dlatego mogłam już obsadzić tę wyczyszczoną rabatę przy schodach. Dzielenie siekierą i młotem, sprawdzona metoda...
Narobiliśmy się jak dżinksy...wszystko boli, ale jutro odpoczywanko...
Och, bardzo mnie wzruszyły Wasze wpisy i przebijająca w nich troska o moje zdrowie.
Wczoraj byłam na badaniach w laboratorium. Wyniki będą w poniedziałek. Kardiolog umówiony na po świętach, a chirurg naczyniowy na początek stycznia. Zakupiłam dobry kompleks witamin z grupy B i L-Arginine . Tętno zaczęło się obniżać. Zacznę robić dłuższe spacery, bo krokomierz podpowiada mi, że moja zimowa aktywność spadła w porównaniu z tą letnią o 50 %, co utwierdza mnie w przekonaniu o dobroczynnym wpływie działań ogrodowych na zdrowie.
A tymczasem uprawiam okołoświąteczne kuchcikowanie. Bigos, ćwikła, wędliny, śledzie, ciasto cynamonowe z orzechami i jabłkami odhaczone.
Uszczęśliwia mnie fakt, że od jutra dzień zacznie się wydłużać. A wielki uśmiech na buzi wywołują takie ogrodowe smaczki
Dziewczyny, pogoda jest zwariowana nawet jak na ogólne zwariowanie tejże .
Dwa dni wiało tak, że nosa człowiek nie chciał z domu wystawić obserwując jak roślinność kładzie się na ziemi. Spacer w lesie pokazał ile drzew powaliło . Potem niemal upał ze słońcem - to było naprawdę dziwaczne doświadczenie. Jak wiosna, ale niezupełnie, niby miło a jednak jakoś obrzydliwie. Dziwacznie po prostu…
Hortensje ogrodowe ruszyły. Zapewne będą jeszcze mrozy, co oznacza, że kwiatów nie będzie kolejny rok…
I taki widoczek dzisiejszy. Dziwnie, co nie?
Dziękuję
Życzę jak najmniej trudności. Dołączam mój "odstresacz" który dostałam na urodziny i skończyłam malować parę dni temu.
To malowanie po numerach i jest to obraz malarza holenderskiego Jan Davidszoon de Heem.