Mimo deszczu wybrałam się dziś do ogrodu Danusi i Witka. Zaufałam nawigacji, a ta wyprowadziła mnie w pole w sensie dosłownym i przenośnym. Po czym obwieściła "Cel znajduje się po prawej stronie."
Przy takiej pogodzie wybacza się wszystko. Poprawiła się. Potem już były same rozkosze dla oka, nic to, że lało, ogród w każdej odsłonie nadzwyczajny, zaskakujący, marzenia Danusi ciągnące się kilometrami, bez kresu, bajka, szał, a to jeszcze wcale nie koniec marzeń ani nie pełnia sezonu

Parafrazując słowa jednego z wielkich "Zobaczyć Neapol i umrzeć", myślę to samo o Przypkach. W zachwytach przepadłam i skonałam na chwilę



(((choć za Neapolem to tęsknię swoją drogą

... )))