W telewizji dzień przed świętem----Bożenki wspomnienie z pobytu u AniASC
wszystkie stacje jak najęte
wprost już się przekrzykiwały
wielkie burze zwiastowały.
Jakże byłam tym zmartwiona
bo ja burzy nie pokonam,
nie pojadę już do Ani
gdy są burze z piorunami.
Lecz od rana mgły sie słały,
słoneczko zapowiadały,
bo to wiedza nawet dzieci
że po mgłach słoneczko świeci.
Więc jedziemy do Rzeszowa,
piękna droga do Piotrkowa,
za Piotrkowem słońce świeci
do Kielc czas prędziutko zleci.
Za Kielcami nie ma tłoku,
bociek leci gdzieś wysoko,
przed Rzeszowem bocków krocie
to na polach , a to w locie.
Tym sposobem już do Ani
całkiem wcześnie zajeżdżamy.
Ogród w kwiecie przystrojony
i deszczykiem odświeżony.
Kwitną kwiaty kolorowe
lilie wodne, ogrodowe
błyszczy woda nam w strumyku,
spływa również i z kamyków.
Trawa gęsta i zielona
w dwa odcienie wystrojona,
mięciuteńka jak dywany,
wszystko piękne jest u Ani.
Co sie później tutaj działo,
mnóstwo ludzi się zleciało
bo odgadli niebywale
z zabawią sie wspaniale.
Dziwił się Misiek, rybki wróbelki
czemu tu dzisiaj tłok taki wielki????
Skąd się tu wzięło ludzi tak wiele?
Czyżby to Macka było wesele?
Chrzest był pełen niespodzianek.
Taki w charakterze Anek.
Szampan lał się strumieniami,
tort smakował orzechami.
A po torcie niespodzianka:
kąpiel z miotłą robi Anka,
chrzestni w wodę też wskakują
bo też nastrój chwili czują.
Na organkach brzmi piosneczka
z grujecznikiem już Aneczka
po tej trawie jak dywanie
rozpoczyna cudny taniec.
Aparaty aż się grzały
kiedy to dokumentowały,
trzeba szybko i tak wiele
pozamieniac na piksele.
No i w końcu dla ochłody
każdy mógł już wejśc do wody,
do basenu lub kałuży
która złotym rybkom służy.
Albo usiąśc sobie w cieniu
przy bardzo dobrym jedzeniu
i pogadac o pogodzie
i o tym pięknym ogrodzie.
I tak bardzo było miło,
szkoda że już sie skończyło.Dobrze że ja też tam byłam
bo wspaniale sie bawiłam.
Znów poznałam fajnych ludzi
z którymi nie da sie nudzic.
Dziękujemy za te chwile.
I to było by na tyle.