Powoli kończę działalność ogrodową. Dziś przywiozłam rzeczy do prania, ręczniki, ściereczki, obrusiki, Woda już wyłączona, zostawiłam otwarte krany.
Tam gdzie sadziłam tulipany, wysypałam worek kory, i część przykryłam kratką na podwyższeniu, żeby ograniczyć dostęp sarnom. Na drodze dojazdowej do ogrodów ślady buchtowania dzików. Musiało być potężne stado! Cała droga zryta.
Kompostownik cały zawalony, + 4 worki liści, czekają na przekompostowanie do następnej jesieni.
Te worki z ub, roku dziś rozsypałam na rabacie. Pięknie to wygląda. Dalej tak będę robić.

Poniżej mój mordor, do uporządkowania. Ale humor poprawiony! Uff... Prawie zdążyłam. Jeszcze tylko szklarnia!