Wczoraj ubrałam się jak eskimos, 2 pary portek, podkoszulek, potem długi rękaw golf, gruba kurtka i czapka taka góralska zapinana pod szyją hahahahahah i wyszłam na ten wygwizdów
zrobiłam porzadki koło garazyku
pochowałam wszystkie narzędzia, doniczki
popakowałam w worki po korze resztki płytek i płyt z robótek Marcina - tego mojego wykonawcy - bo wreszcie mam skończony garażyk - sa płytki, brakuje jeszcze półek i haków na ścianę do powieszenia narzędzi -ale to dopiero na wiosnę

pozbierałam liście, pozamiatałam - co przy takim wietrze było wyczynem hahahahaha
z tyłu przy ścianie z garazykiem mam taki mój grajdoł roboczy, wielkie donice z ziemią, którą sobie składuję w trakcie moich wykopalisk - bo zawsze później się przydaje do zatkania dziur w czasie kolejnych przesadzań
zrobiłam porządek bo jak coś robię, to odkładam tam na szybko i naprawdę pod koniec sezonu powstaje wielkie burdello bym bum
jak zamiatałam z tyłu zaczęły lecieć białe kulki, myślę sobie skąd ten styropian, czyżby moje chłopaki gdzieś coś porozwalałay, a teraz wiatr mi nawiewa? - odwróciłam się a tu sypie wszędzie

, ale zaraz wyszło słoneczko
skończyłam garażyk, skoczyłam po aparat zrobiłam trochę zdjęć, wróciłam do domu - w sekundzie zrobiło się czarno i zaczęło sypać

- zwariowana ta pogoda wczoraj była jak nie wiem co
a ja się cieszę że udało mi się COŚ zrobić na ogrodzie