Ten Pashley to był jeden z ładniejszych ogrodów jakie oglądaliśmy. Ciesze się że zobaczymy go jeszcze raz w sierpniu w zupełnie innej odsłonie.
Mnie te wszystkie rzeźby zachwyciły i prawie każdą z nich chciałabym mieć u siebie. No może poza tym psem ( albo wilkiem) bo ten jakoś nie przypadł mi do gustu.
Więc pokaże Wam kolejny ogród który zwiedzaliśmy, tez już kolejny raz - Sisinghurst.
Ulubiona moja część to zdecydowanie Cottage Garden. I za każdy razem kiedy tam jestem niby jest tak samo ale rośliny zupełnie inne.