Chora nie chora, pracować trzeba.. Ale na dziś koniec...
I tak sobie myślę, jak fajnie jak dziecko później zaczyna chodzić.. rok to już trochę rozumne i łatwiej upilnować.. nie to co mojego diabełka. Urwał co było do urwania... bo szybciej chodził niż nauczył się używać szarych komórek.
Ale już jest fajny.. rozumie słowo nie.. a że nie zawsze się posłucha to inna bajka Skończył fazę"dać" ... jak dobrze.. bo doprowadzało to do szału.. nieważne co.. ważne że "dać" ma znaczenie. Jak mantra... Teraz jest faza na chowanie i mówienie po schowaniu "nie ma" i te ręce rozkładane przy tym na boki.. ze śmiechu to leże. Zwłaszcza jak sobie schowa coś tam do szufladki nie tej co miała być, zagląda.. a tam faktycznie nie ma. Ale zdziwienie..... piszę i śmieję się na cały regulator sama do siebie.. No i będę duble babcia

Przydała by się fotorelacja z siania Tojeści lub inna jakasś fotunia jak ona się ma teraz

Kasiu ja w ogrodzie lód tłukę puki co

Wielka ta nasza Polska, że takie różnice są. U mnie czuć wiosnę, ale dzisiaj w nocy przymrozek był. Pogoda w taką kratkę, jak świeci słońce w dzień, to mrozi w nocy, jak jest zachmurzone i "bura szmata", to cieplej. Ot, takie zimowe fronty.

Kasiu, wyczytałam u Karola, że hosty potwory będziesz dzielić. Gdybyś miała za dużo po podziale, to ja się już uśmiecham do ciebie, bo u mnie też ich brak. Nawet osobiście będę mogła odebrać, gdyby co
Pozdrawiam